sobota, 24 grudnia 2016

Upominki 24 grudnia 1633 roku

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia wszystkiego najlepszego od Rodziny Rejf. Wielu duchowych przeżyć, zgody i spokoju. Wielu wspaniałych upominków od św. Mikołaja
Ode mnie mały upominek w postaci listu Władysława IV do podskarbiego wielkiego koronnego Jana MIKOŁAJA Daniłowicza ;)

"Władysława IV do Jana Mikołaja Daniłowicza (podskarbi wielki koronny), obóz na Bohdanowej Okolicy 24 XII 1633
A iż wiemy, jako są ścisłe natenczas rationes skarbu Rzeczypospolitej i naszego, których nie radzibyśmy nowem wydatkiem bardziej obciążali, kiedy jednak uważamy potrzebę Rzeczypospolitej, jako dla niej zdrowia naszego nie żałujemy, tak i pieniędzy, któremi by się jej bezpieczeństwo zasłoniło, żałować nie możemy. Z omieszkania tak długiego w odprawie posłów tatarskich obawiamy się, o czym nam też wiadomości przychodzą, aby urażone pogaństwo nie chciało państw naszych na przyszły rok wojować, a zwłaszcza jeśliby Abaza pasza chciał dalej co hostile moliri przeciwko państwom naszym. Zaczym zdało się nam posłać też do cara posłańca naszego stwierdzając i tę przyjaźń zaczętą, która posłaniem wojsk po dwakroć do Moskwy oświadczył, i zamysły jego, jeśliby jakie niechętne przeciwko państwom naszym miał rozrywając. Przeto jeśliby zdanie J.W. kasztelana krakowskiego, na które się w tej mierze referujemy, nastąpiło takie, żeby skarbu posłaniec ten mógł mieć prętką odprawę dla prędszego do ordy przybieżenia. A iż pogaństwo to najsnadniej upominkami da się do wszystkiego przywodzić, rozumiemy rzecz być potrzebną, aby się jakie upominki carowi, gałdze i nuradynowi posłało, jako lubo miednice jakie z nalewkami, roztruchany, kubki, bronie jakie, o czym znieś się U.W. z J.W. kasztelanem krakowskimi to , co będzie on rozumiał, weźmi U.W. u kupców na kredyt swój za cztery albo pięć tysięcy, które szczęśliwe będą, gdy niebezpieczeństwa od krajów ruskich stamtąd odwrócą. Nie wątpiemy, że U.W., któremu też na całości krajów ruskich należy, zażyjesz pilnego starania, żeby się tej potrzebie wygodziło."



I tak o to król wrobił podskarbiego Jana MIKOŁAJA Daniłowicza w bycie św. Mikołajem ;) dla Tatarów i kupców.

Jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego
w czasie
Świąt Bożego Narodzenia

Życzy


RODZINA REJF

wtorek, 20 grudnia 2016

Moskiewska manipulacja 14 Junii 1634 roku Jassy


Ostatnio sporo manipulacji w naszych mediach tradycyjnych i społecznościowych. I dawniej posuwano się do "manipulacji medialnych". Oto przykład jednej z nich. Na dworze Cara Tureckiego Murada IV, który w owym czasie przebywał w Jassach i szykował się do wojny z Rzeczpospolitą, wydarzyło się swego rodzaju przedstawienie:

"Moskwa krzywoprzysięga i dotąd pobudza Turczyna, aby koniecznie kontynuował wojnę z jednej strony, a oni z drugiej i teraz świeżo byli posłowie moskiewscy. Tatarzyn sam jeden bardzo poraniony przybył do Jas, który był w Moskwie z sołtanem (sułtan, czyli syn chana, Mubarek Gerej w 1633 wyprawił się do Moskwy łupiąc ją aż do rzeki Oki) i bieży wprost do cesarza, każąc się nieść, by też miał w drodze zdechnąć, aby tylko opowiedział cesarzowi tureckiemu, jako wielką szkodę odnieśli Polacy od Moskwy a dotąd nie mają pokoju, a sam K.J.M. poszedł do Wilna. Tak sam rozgłosił pies pogański; nie wiem, jako się przekradł, że sam przybył, ranny, od wojska tatarskiego, które było w Moskwie z K.J.M. Powtarzam i drugi raz, iż nieomylnie pogaństwo ruszyło się z miejsca i ciągnie z wojski na Koronę Polską."


Murad IV sułtan turecki


Tak pisał jeden z nieznanych z imienia i nazwiska "odważnych ludzi w wojsku tureckim", którzy pracowali dla hetmana Koniecpolskiego.
Mamy tu opisane wspaniałe przedstawienie mające ponaglić sułtana do działania, pokazać że Rzeczpospolita jest słaba, a król uciekł z placu boju i schronił się w Wilnie. Można sobie wyobrazić padającego na ziemię, leżącego, broczącego krwią odważnego Tatara, który ostatnim tchnieniem szepce o zgubie Polaków i triumfie Moskwy. Miała to miejsce 16 czerwca 1634 roku, ale jak pamiętamy 13 czerwca 1634 na drugim końcu Europy podpisany został pokój wieczny zwany Pokojem Polanowskim, a negocjacje nad nim trwały już dłuższy czas. To urok czasu bez komórek i facebooka gdzie wiadomości szły tygodniami i Moskwa jeszcze w ten sposób próbowała odwrócić losy. Dziś możemy szybko obnażyć prowokację i manipulację, wtedy trwało to jakiś czas i zdało się że "nieomylnie pogaństwo ruszyło się z miejsca i ciągnie z wojski na Koronę Polską." 
Dzięki szczęściu wojennemu króla i hetmana, ale i dzięki takim "odważnym ludziom" nic z tych planów nie wyszło. Szpiedzy bo tak ich trzeba nazywać, informowali w listach o ruchach wojsk tureckich, oraz o równie ważnych dla kampanii, nastrojach panujących na dworze Cara Tureckiego. W czasie całej kampanii przeciw Abazy paszy, i później w czasie przygotowań do odparcia najazdu Murada IV hetman regularnie dostawał informacje od swoich szpiegów. Dobry dowódca musiał mieć wiedzę o przeciwniku, i umieć ją później dobrze wykorzystać. Hetman Koniecpolski zadbał o to. Pomogło mu to uniknąć najazdu tureckiego i zabezpieczyć południowe granice Rzeczpospolitej.

piątek, 16 grudnia 2016

17 decembris 1633 "List U.W. de data 27 octobris, które miał insze poprzedzić, na ostatku nam przyniesiony"

Tak narzekał król na swoją pocztę, ale cofnijmy się jeszcze trochę w czasie.

27 octobris Hetman Wielki Koronny pisał do króla Władysława IV Wazy "Wywiodłem i ja wojsko W.K.M przeciwko niemu ..." tak, 22 październik, rozpoczęła się bitwa pod Kamieńcem Podolskim.
W liście tym hetman relacjonuje przebieg walk jakie stoczył z Abazy paszą. Działania te dla hetmana i Rzeczypospolitej zakończyły się zwycięstwem i powstrzymały zapędy tureckie.
Wkroczenie Mehmeda Abazy paszy w ziemie ukrainne było inspirowane przez moskiewskiego posła - bo jak możemy przeczytać "Moskiewski poseł jest snać przy nim (przy Abazy), który go coraz upominkami, a jeszcze większymi obietnicami zagrzewa." Działania te miały pomóc wojskom moskiewskim walczącym daleko pod Smoleńskiem. Szczęśliwie po przegranej awanturniczego paszy, cały ten plan upadł .

Te wydarzenia spod Kamieńca Podolskiego są tylko pretekstem do wspomnienia o bardzo ważnym elemencie zarządzania państwem jakim były listy, poczta i kurierzy. Dziś w dobie niczym nie skrępowanej informacji, poczty e-mail, sms-ów, telefonów komórkowych, mobilnego internetu i telewizji jesteśmy wstanie przesyłać wiadomości na żywo, w kilka sekund. Kiedyś nie było to takie proste.

Mapa Litwy z 1609 roku.
Z lektury listów między królem i hetmanem wynika, że listy te trafiały do adresata po około miesiącu. List którego historię opowiem, napisany i zapewne wysłany 27 października z obozu pod Kamieńcem Podolskim do 22 listopada nie dotarł do rąk króla, który przebywał w obozie na Bohdanowej Okolicy pod Smoleńskiem. Tego dnia król wspomina, że przez "niepośpiech wielki Kozaków tych, którzy na poszcie do U.W." ważny list opisujący zwycięstwo hetmana nie dotarł. Król musiał domyśleć się pomyślnych wieści z następnego listu wysłanego przez hetmana umyślnym kozakiem, dnia 5 listopada, w którym opisywał dalszy przebieg kampanii. Czyli ten drugi list szedł od 5 do 22 listopada, 17 dni. Ten drugi list kozak umyślny (w dzisiejszej nomenklaturze - Kurier Pocztex) wiózł dwa i pół tygodnia. "Kozacy posztowi" (w dzisiejszej nomenklaturze - list zwykły) wysłani 27 października nie dowieźli listu w trzy i pół tygodnia. Jak się okazuje nie dowieźli i później, co wynika z dalszej korespondencji. Nie dowieźli i 3 grudnia o czym król informuje hetmana w odpowiedzi na listy z 15 i 20 października (49 i 44 dni), „tego jednak jeszcze nie mamy, którymeś nam U.W. oznajmował o prześciu pogańskim przez Dniestr, czego poszty leniwe są przyczyną”. Dopiero 17 grudnia Władysław IV napisał hetmanowi, że „List U.W. de data 27 octobris, które miał insze poprzedzić, na ostatku nam przyniesiony, czego niedbalstwo i niepośpiech tych Kozaków, którzy z Warszawy do U.W. jeżdżą, których też karać rozkazaliśmy.”  List szedł 51 dni. 
Okazuje się, że listy z Kamieńca Podolskiego najpierw jechały do Warszawy, potem przekazywane były, lub ten sam „Kozak” wiózł je dalej do Smoleńska. Rzut oka na mapę pokazuje, że dystans Kamieniec Podolski - Warszawa - Smoleńsk jest około półtorej razu dłuższy, niż bezpośredni z Kamieńca Podolskiego do Smoleńska. Jednak to tylko na mapie. Bezpośrednia droga z Kamieńca Podolskiego do Smoleńska prowadziła przez dosyć dzikie tereny Polesia i biegu rzeki Prypeci. Mnóstwo bagien, torfowisk, rzek i strumyków utrudniało przejazd. Przekazywanie listów przez Kijów było raczej ryzykowne. Droga z Kijowa do Smoleńska prowadziła zbyt blisko granicy z państwem Moskiewskim. Dystanse są ogromne, między Warszawą a Smoleńskiem około 900 km, dla porównania do Gdańska jest około 300 km. Ci co jeżdżą na inscenizacje do Grolle lub Palmanova mogą to sobie jeszcze lepiej uzmysłowić. Z Warszawy do Grolle, Bourtange czy Palmanova jest około 1050 km, czyli tylko 150 km więcej niż do Smoleńska czy Kamieńca Podolskiego.

Fragment mapa Europy z 1658 roku.
Na mapce zamieściłem główne miasta Rzeczypospolitej, ale i mniejszy Sokal. Jak wynika z korespondencji hetmana Stanisława Koniecpolskiego z Tomaszem Zamoyskim w Sokalu istniał punkt pocztowy "Obiecałeś mi W.M.m.m.P z łaski swej za każdą posztą na Sokal dawać znać ...". Tak więc prócz dużych miast takich jak Warszawa, Kraków, Wilno czy Lwów, niektóre mniejsze miasta też posiadały jakieś punkty pocztowe, gdzie można było zostawiać listy. Za odpowiednią opłatą wożone były dalej. Jakie opłaty? „ze Lwowa do Zamościa groszy 1,5, do Lublina groszy 2, do Warszawy groszy 3”.

W szerszej perspektywie pokazuje to, że król musiał dobrze dobierać sobie współpracowników, którzy w tym czasie działali na dalekich peryferiach Rzeczypospolitej. Przy takich odległościach i ograniczonych możliwościach komunikacji, swoimi decyzjami wielokrotnie musieli sprostać zadaniom od których zależały dalsze losy i bezpieczeństwo Rzeczypospolitej. Niepowodzenie w walkach z Mehmetem Abazy paszą, zmusiło by króla do innych rozstrzygnięć pod Smoleńskiem.

Na koniec dodam jeszcze by w czasie przedświątecznych wysyłek nie narzekać na dzisiejszą pocztę, że parę dni się spóźni. Co to jest te parę dni w porównaniu z tygodniami. Lepiej usiąść i napisać do kogoś prawdziwy list z życzeniami na święta i wysłać go Pocztą Polską ;) Ma już prawie 460 lat.

środa, 7 września 2016

die 7 Septembris 1633 - Król wspomaga obrońców

Jakiś czas temu opisałem pierwsze starcie na Górze Pokrowskiej 7 września 1633 roku. Wtedy to wojska królewskie przedzierały się przez chrosty i kobyliny by dojść do ostróżka Matisssona i odblokować drogę do Smoleńska. Dziś przytoczę opisy dalszych działań wojska tego dnia:

"Na dwu górach ta utarczka była, które gdy im głęboki rów dzie­lił, i ten rów spuszcza się aż do rzeki, trzymała się Moskwa trochę strzelając się z rotami kozackiemi, rajtarskiemi, dragońskiemi i pieszemi, przyszło do szabel wielu z rot kozackich i musiała być wielka szkoda w nieprzyjacielu, w ten czas przypadło sześćset ludzi ze Smoleńska, którzy dwa blokauzy moskiewskie nad brzegiem Dniepru wysiekli i dział parę nieprzyjacielskich wzięli, i do wielkiego ostroga na Górze Pokrowskiej przypuszczali pospołu z drugim wojskiem, strzelba z obu stron była sroga, i gdyby naszych ile pieszych była więtsza ochota i constantia , byłby ten ostróg w ręku na pierwszym wstępie JKM, ale wytchnąć kazano wojsku dla utraty ludu w dzień Najświętszej Panny, który na świtaniu znowu szczęścia i łaski Bożej spróbowawszy, mógł być wzięty. Ten bowiem ostróg wziąwszy mógł nasz obóz stanąć obok Smoleńska na Górze Pokrowskiej, tak zeby między zamkiem i obozem me tylko rzeka Dniepr i te dwa mosty do rzeki mające, którzy naszy Smoleńszczanie trzymają, jeden cały z brzegiem i z szańcem, a drugi więtszy, na którym działa ich szkodziły, sami od brzegu Góry Pokrowskiej zrzucili. Zaczym jeśli nam tylko z polowej zostało zganiać oblężenie nieprzyjacielskie, acz byłoby jeszcze incommodum (pełnego zwycięstwa) na tym miejscu, że nie zniosłszy ostrogu Pożarskiego, nie mielibyśmy brzegu całego i rzeki całej z żywnością, bez której byłoby wojsku bardzo ciężko, trzeba było wiele wojska odważyć na zniesienie ostrożków Prozorowskiego, sądowi tedy Pańskiemu potajemnemu to zostawiwszy, dla czego Pan Bóg dnia tego nam consummatam victoriarn nie dał przez otrzymanie ostrożku tego, bo nazajutrz zdało się wprzód KJM, potym i inszym ichm. dać pokój dobywania onego, do którego skradało się w nocy ludu świeżego do dwu tysięcy albo półtoru, a przedtym także było ze dwa tysiące, które i z dział, i strzelby ręcznej znacznie narażono, bo już sobie tęsknili, i trzy roty usarskie z koni pozsiadawszy z szablami i strzelbą do ostroszku poskoczyć chciały. Ten jednak znaczny triumf na tym znacznym wstępie wojny KJM, ze sami we środę w wigilią Najświętszej Panny wyszli primarii (znakomici obywatele) ze Smoleńska do KJM i do wojska naszego, z których KJM jednego, to jest p. Wojewódzkiego pocałował i obłapił, i innych przedniejszych, co wszystkim patrzącym miłe łzy wycisnęło, wyszło zatym piechoty Królewicza JM dwanaście set do zamku smoleńskiego na żywność, dał KJM i Królewicz JM to, co przy sobie mieli, prochów dodano dostatek. Stało wojsko na Górze Pokrowskiej przez noc całą, spaliśmy w nocy wszyscy tak jakośmy chodzili we dnie, sprawiedliwy post na chlebie i na wodzie odprawiło niemal wszytkie wojsko, albo wiele ich ex voto (wskutek ślubowania) i chleba nie jedli z wielką ochotą idąc na nieprzyjaciela. Nazajutrz znowu weszli do zamku ci, którzy z nami spali Smoleńsczanie, a wojsko w wielkim pokoju zwróciło się do obozu, bo nieprzyjaciel ani się pokazał z ostrożkow swych. W tej drugiej części piechoty wojska piechoty rannej jest po trosze, zabitych niewielum widział. Roty usarskie nie potykały się, bo i patrzeć z dala nie mógł na nie nieprzyjaciel, zaraz z pola uciekła Moskwa, skoro się ku nim pomknęli usarze. Znaczny rotmistrz albo pułkownik tu zginął p. Szmeling, a podobno steraphi (?), jeśli Pan Bóg jemu nie dał światła z nieba, niedobrze. O straconych w tej bitwie i potrzebie nie masz nic pewnego, jedni mniej, drudzy więcej liczą, najwięcej pięćset kładą, ale ja temu nie wierzę. Tom tylko nadmienił, com słyszał albo widział. Także o nieprzyjacielu pobitym nie masz też pewnej wiadomości. Przedało się wiele nieprzyjaciół i pojmanych jest dostatek."

"Regiment królewica JMci Kaziemierza,
bo się drugie ociągały, z ochoty i rozkazania
samego królewica JMci wszedł do Smoleńska"


Jak widać wojsko królewskie zagnało nieprzyjaciela do ostróżka nie dając mu działać przeciw wsparciu obrońców miasta. Niestety samego ostróżka nie udało się zdobyć bo jak w innym opisie czytamy "jako tu u nas czasem nieporządek być musi i w najlep­szą okazyją, kiedy beło dalej na zatrwożonych w ostro­gu nacierać, kul i knotów nie stało". Król zdecydował się z całym wojskiem pozostać na noc pod ostróżkiem Mattisona, by nazajutrz przez Bramę Królewską wprowadzić do miasta wsparcie dla obrońców, czyli regiment królewicza Kazimierza i zaopatrzenie w postaci prochów, knotów i pieniędzy. Przy czym nie obyło się beż żenującej sytuacji którą przytoczę:

"tamże i Król JM sam mężnie nastę­pował, lubo barzo z dział najwięcej naszych rażono, jednak Król JM tuż zaraz za piechotami następował, która tak się beła blisko pod ostrogiem z nieprzyjacie­lem zwarła, że długo nic ich w ogniu i dymie widać nie było. Za pomocą jednak Bożą, w półtoru godzin z wiel­ką szkodą swoją beł nieprzyjaciel z całego placu spę­dzony i w ostrogu się zawrzeć musiał, a nam zaś snać, jako tu u nas czasem nieporządek być musi i w najlep­szą okazyją, kiedy beło dalej na zatrwożonych w ostro­gu nacierać, kul i knotów nie stało, za czym piechota bez nich do szturmu trudno następować miała i takeśmy onego ostrogu dnia tego zaniechać musieli. Jednak na tym pierwszym wstępnie dosyć się z łaski Bożej sprawiło, że się Smoleńskowi oblężonemu w ten czas pieniędzy, prochów i innej armaty, także i ludzi dodało. Prochu beczek 50, a cztery wozy knotów. Regiment królewica JMci Kazimierza, bo się drugie ociągały, z ocho­ty i rozkazania samego królewica JMci wszedł do Smo­leńska, bez żadnej wymówki spectante hoste most do Smo­leńska przechodził, a drugie się regimenty z swemi oberszterami sromotnie o to targowały. O czym bełoby siła pisać, ale czasu i bezpieczeństwa takiego nie masz. Kie­dy regiment ten królewicza JM wchodził do Smoleńska, stały dla obrony jego i co prowadzili wozów armatnych z obu stron dla obrony pułki nasze, jeśliby co nieprzyja­ciel przeciwko temu pułkowi tentować chciał, ale lubo i pułki nieprzyjacielskie gęsto wszędzie około w spra­wie stały, nic nie śmieli tentować ani z ostrogów, mimo które blisko pułk ten królewicza JMci szedł, wypadali i tak spectante et attonito hostili exercitu wszedł ze wszystkim cało do Smoleńska ten pułk królewica JMci."

Kareta Królewska
"Król JM w karecie, a my przy koniach swych nocleg odprawieliśmy"
ryc Wilhelm Hondius


Szczęśliwie wszystko zakończyło się dobrze i załoga Smoleńska mogła żywić nadzieję na szybkie zniesienie oblężenia.

środa, 15 czerwca 2016

15 Iuni - czas spędziliśmy na grze w karty.


Karty wykonane na wzór kart Marcina Skorupki
wykonała Gloria

Król zdążał pod Smoleńsk. Wiedząc że wojsko jeszcze się zbiera i nie musi zbytnio spieszyć się z odsieczą umilał sobie podróż na różne sposoby. Jednym z nich była gra w karty. O to co pisze Kanclerz wielki litewski:
"15 czerwca Dzień ten przeznaczono na wypoczynek; czas spędziliśmy na grze w karty. Ja, przy sprzyjającej fortunie, uszczknąłem pieniędzy,i królowi, i królewiczowi Kazimierzowi."

Niestety nie wiemy w jaką grę grali, ale w XVII wieku dosyć popularną grą była Pikieta, dlatego zamieszczam jej historię i zasady:

PIKIETA

Jedna z najstarszych gier karcianych pochodząca z Francji i według niektórych źródeł znana tam już pod koniec XIV wieku jako ronflé i cent. Zasady gry stworzył rzekomo Etienne de Vignolles (kawaler la Hire), towarzysz walk Joanny d'Arc. Pikieta rozpowszechniła się we Francji w XV wieku; szczyt popularności osiągnęła w XVIII wieku, gdy stała się znana w całej Europie. Obowiązujące do dzisiaj zasady gry i jej zapisu ustalił Charles Picąuet z Troyes. Nazwa gry pochodzi od jego nazwiska.

W Polsce pikieta w XIX wieku uważana już była za grę dawną, znano różne warianty gry: rummelpikietę, pikietę z rubikonem, rozbójnicką, normańską, cesarską, pisaną, „a la poule". W Rosji pikieta znana jest jako gra w „kogucika".

Karty (pisane) krakowskiego kartownika
Marcina Skorupki 1595r

Rekwizyty :

Talia tak zwana pikietowa (talia "polska" 32 karty, od asów do siódemek). Starszeństwo kart od asa do siódemki. Wartość punktowa kart: as — 11, figura i dziesiątka — 10, blotki — według ilości oczek. Nie ma koloru atutowego.

Zasady gry:

Pierwszego rozdającego wyznacza się przez losowanie. Rozdaje się po dwie karty. Każdy z graczy otrzymuje dwanaście kart. Pozostałe osiem kart rozdający rozdziela na dwa zakryte talony: pięcio kartowy (tak zwany talon przeciwnika) i trzy kartowy (tak zwany talon rozdającego).

Jeżeli któryś z graczy ma w ręku tak zwaną „carte blanche" (zestaw kart bez figur, bez żadnego króla, damy ani waleta), otrzymuje od razu dziesięć punktów premii.

Wymiana

Wymianę kart rozpoczyna przeciwnik rozdającego. Ma on obowiązek wymienić co najmniej jedną z kart w ręku na jedną z kart swego talonu. Może wymienić do pięciu kart (cały talon). Jeśli wymienia mniej niż pięć kart, pozostające na stole po wymianie karty swego talonu ma prawo podejrzeć.

Rozdający nie ma obowiązku wymiany. Może wymienić tyle kart, ile pozostało na stole (trzy ze swego talonu oraz te, które w swoim talonie pozostawił przeciwnik). Karty nie wymienione ma prawo po wymianie podejrzeć (poza tymi, które zrzucił przeciwnik).

Licytacja

Licytację rozpoczyna przeciwnik rozdającego.

Licytacja polega na kolejnym zgłaszaniu posiadanych w ręku długich kolorów, sekwensów i kompletów.

Ten z graczy, który ma najdłuższy kolor, otrzymuje za niego punkty - tyie punktów,, ile kart w kolorze. Je^ obydwaj gracze mają kolory tej samej długości, wygrywa w licytacji i zdobywa punkty za kolor ten z graczy, którego kolor ma wyższą wartość punktową (większą sumę oczek wszystkich kart w kolorze).

Następnie licytuje się sekwensy. Mają one swoje specjalne nazwy, wywodzące się z łaciny: sekwens ośmio kartowy (pełny kolor) — oktawa, siedmio kartowy — septa, sześcio kartowy — seksta, pięcio kartowy — kwinta, cztero kartowy — kwarta i trzy kartowy — terc.

Ten z graczy, który ma najdłuższy sekwens, otrzymuje za niego punkty. Za oktawę — 18, za septę — 17, za sekstę — 16, za kwintę — 15, za kwartę — 4, za terc — 3. Jeśli obydwaj gracze mają sekwensy tej samej długości, wygrywa w licytacji ten z graczy, którego sekwens rozpoczyna się od wyższej karty. Najstarszy sekwens, od asa, nosi dodatkową nazwę „major" (terc major, septa major).

Ten z graczy, który wygrał licytację sekwensów, zdobywa punkty nie tylko za sekwens wygrywający, lecz i za wszystkie inne, słabsze sekwensy w ręku.

Następnie licytuje się komplety: trzy lub cztery jednakiej wysokości karty w ręku. Ten z graczy, który ma najstarszy komplet, otrzymuje punkty. Za komplet cztero kartowy — 14, za komplet trzy kartowy — 3.

Każdy komplet cztero kartowy jest starszy od każdego kompletu trzy kartowego. Jeśli komplety są tej samej długości, w licytacji wygrywa komplet złożony z wyższych kart.

Ten z graczy, który wygrał licytację kompletów, zdobywa punkty nie tylko za komplet wygrywający, lecz i za wszystkie inne, słabsze komplety w ręku.

W licytacji kolorów, sekwensów i kompletów biorą udział wszystkie karty w ręku. Każda karta może być jednocześnie częścią koloru, sekwensu i kompletu.

Jeżeli w licytacji wzięły udział wszystkie karty gracza (każda z nich była częścią koloru, sekwensu lub kompletu), gracz otrzymuje 20 punktów premii za tak zwaną „carte rouge".

Jeżeli w licytacji któryś z graczy zdobędzie w sumie 30 punktów lub więcej, kontrpartner zaś nie zdobędzie ani jednego punktu, wygrywający licytację zdobywa dodatkowo 60 punktów premii.

Rozgrywka

Pierwszy wychodzi przeciwnik rozdającego. Nie ma koloru atutowego. O wzięciu lewy decyduje starszeństwo kart. Jest obowiązek dorzucania do koloru. Nie ma obowiązku przebijania starszą kartą.

Za każde wyjście ten z graczy, który wychodzi, otrzymuje jeden punkt (za wyjście, nie za wzięcie lewy!). Za ostatnie wyjście zdobywa się dwa punkty.

Rozgrywkę wygrywa ten z graczy, który weźmie więcej niż połowę lew. Za wygraną rozgrywkę (za siódmą lewę) otrzymuje się 10 punktów.

Jeśli w toku rozgrywki któryś z graczy zdobędzie 30 lub więcej punktów (łącznie z poprzednio otrzymanymi punktami za licytację), kontrpartner zaś nie ma ani jednego punktu, wygrywający otrzymuje dodatkowo 30 punktów premii. Premia ta oczywiście nie obowiązuje, gdy gracz otrzymał już uprzednio premię w licytacji za przekroczenie 30 zdobytych punktów.

Obliczenie otrzymywanych punktów prowadzi się zarówno w licytacji, jak i w rozgrywce na bieżąco.

Wygrywa ten, kto w sumie, w licytacji i w rozgrywce, zdobył więcej punktów. Wygrywającemu dolicza się za wygraną dodatkowo 100 punktów premii.

Pełna partia pikiety składa się z czterech rozdań; każdy z graczy rozdaje karty dwukrotnie.




Inna pikietę możemy odnaleźć w połowie XVII wieku. To satyryczne dziełko "Wesołe Echo Pikiety Woienney, y Lamentowney Dumy Karola Gustawa Krola Szwedzkiego " Tak to anonimowy autor porównał historię najazdu szwedzkiego na Rzeczpospolitą, do modnej ówcześnie gry karcianej. O tym może kiedy indziej.

piątek, 10 czerwca 2016

9 Juni 1595 - Narodziny Władysława

Dnia 9 czerwca minęła 421 rocznica narodzin Władysława Wazy przyszłego króla. Przyszedł na świat w królewskim pałacu w Łobzowie nieopodal Krakowa. Historia królewskiej rezydencji może być odbiciem historii Rzeczypospolitej. Założona przez Kazimierza Wielkiego przez lata była zameczkiem, potem pałacem ogrodami królewskimi. Posiadłość lata świetności przeżywała w pierwszej połowie XVII wieku.

Widok Łobzowa w początkach XVII wieku


Miejsce to często odwiedzał ojciec Władysława Zygmunt, sam ponoć doglądając drzew sadu i innych roślin.
Kres świetności rezydencji jak większości polskich zamków i rezydencji to 'Potop" szwedzki. Szwedzi splądrowali wnętrza pałacu. Jan III Sobieski próbował przywrócić świetność królewskiej rezydencji. W czasie wyprawy wiedeńskiej mieszkała tam i oczekiwała wieści Maria Kazimiera wraz z dziećmi.
Jednak 100 lat później Stanisław Staszic tak pisał o tym miejscu "Wspaniały ogród, w którym stały jeszcze owe starożytne lipy i dęby, ręką (...) monarchów sadzone (...) i te (...) szacowne drzewa wycięto, by na ich miejscu zasadzono kartofle i czwikłę" 

Widok Łobzowa w ruinie.


W XIX wieku już pod zaborami utworzono tam szkołę kadetów. W czasach II Rzeczypospolitej mieściła sie tam szkoła podchorążych, a dziś gospodarzem jest Politechnika Krakowska.

środa, 1 czerwca 2016

"Wypadek hetmana Radziwiłła"

Na początku czerwca król niespiesznie zdążając do Smoleńska przebywał w Grodnie. Tam dotarła do niego niepokojąca wiadomość o hetmanie Radziwille:

"Rozpoczęliśmy miesiąc w Grodnie. Ja (Albrycht Stanisław Radziwiłł) często, a nawet codziennie miewałem audiencje u króla, omawiając wojnę moskiewską i listy przynoszone z obozu. Poruszył króla wypadek hetmana Radziwiłła, który dokonawszy szczęśliwej wyprawy przeciw Moskwie, został tknię­ty paraliżem. Bał się król, by nie zrodziły się różne niepokoje i rozruchy wśród wojska, bo byle sposobność zwykła podniecać żołnierzy niespo­kojnych i niekiedy niecierpliwych z powodu niedostatków. Często odbywały się prywatne posiedzenia, w których brali udział niektórzy z senatorów, bo przybyli i biskup wileński, i podskarbi koronny, i marszałek nadworny litewski, i kasztelan miński, i podskarbi litewski."

A tak pisze o tym w swoim diariuszu Jan Moskorzowski:

"Dnia 24 Maja Xią­że Pan Het­man, po­pra­wy żad­nej na zdro­wiu nie czu­jąc, ex con­si­lio me­dy­ków i za proś­bą i per­sva­zią wszyt­kie­go woj­ska wy­je­chał z obo­zu do Ko­py­si, re­di­tu­rus byle zdro­wia po­ra­to­wał. W woj­sku zo­sta­wił na swym miej­scu P. Ja­kó­ba Ma­da­lań­skie­go, Woj­skie­go Mści­sław­skie­go, człe­ka ry­cer­skie­go i od­waż­ne­go a……. Re­gi­men­ta­rzo­wi woj­sko­we­mu przy­dał w nie­byt­no­ści swej Pana Jana Mo­sko­rzow­skie­go, przez któ­re­go szły wszyst­kie in­struk­tie woj­sko­we, con­si­lia het­mań­skie, ten sej­mom wszyt­kim i re­bus ge­ren­dis in­te­re­rat."

Smoleńskie potyczki.


Jak czytamy dla 48-mio letniego hetmana polnego trudy kampanii zimowo wiosennej były zbyt ciężkie. W tym czasie wielokrotnie, uszczuplając swoje siły wyprawiał zaopatrzenie i posiłki dla załogi smoleńskiej. Uprzykrzał życie Moskalom, czyniąc na nich wypady, zasadzki rwał nieprzyjacielskie wojsko. Wysyłał większe podjazdy by jak przypadku Mścisława chronić inne miasta i ziemię litewską przed szechinowymi incursiami.
Musiał jakiś czas odpocząć. W toku późniejszych relacji w skutek różnych wydarzeń paraliż szybko ustąpił, ale o tym później.

piątek, 20 maja 2016

17 Mai 1633 - "Dotarliśmy do granic Litwy"


Jakiś czas temu zamieściłem opis królewskiej podróży do Tykocina. Zaraz potem król miał jechać dalej przez Grodno do Wilna. Oczywiście musiał przekroczyć granicę Korony i Litwy. Tam odbywał się rytuał zmiany urzędników przy osobie króla. Tak się to odbyło 17 maja 1633 roku:


Marszałek Wielki Litewski Jan Stanisław Sapieha


Fragment mapy Gerritsza Blaeua

"Dotarliśmy do granic Litwy. Starym zwyczajem imieniem wszyst­kich powitał króla Sapieha, marszałek litewski. Nastąpiła zmiana wszystkich urzędników, należne im obowiązki przejęli Litwini, ale życzliwość króla skłaniała się bardziej do Polaków, bowiem nie brakło przykładów zachowywania przez nich tutaj prerogatyw niektórych urzędów. Widać zaiste i w tym przypadku, i zawsze, że jak najbardziej prawdziwe jest zdanie, iż król Polski tyle może, na ile jest łaskawy. Może do woli zmieniać wszelkie zarządzenia."


Mapa Litwy z początku XVII wieku. Widać narysowaną granicę.
Król przekraczał ją gdzieś między Knyszynem w Koronie a Sokółką na Litwie.



wtorek, 9 lutego 2016

Universał o wybrańce do Dzierżawców Dóbr Mohilewskich

Trzeci ostatni list w sprawie mohylewskich wybrańców. Tym razem Król nakazuje dzierżawcom nie przeszkadzać rotmistrzowi Mamoniczowi, a jak "naprędzej" ludzi "porządnie wyprawowali". Jak widzimy Król dokładał wszelkich starań by różne jednostki w tym wybrańcy jak najszybciej byli formowani i odsyłani pod Smoleńsk. Zapewne przewidywał niechęć dzierżawców do wyprawiania chłopów, którzy byli jeszcze potrzebni w pracach gospodarskich.

"Universał o wybrańce do Dzierżawców
Dóbr Mohilewskich

Władysław IV
Wszem wobec y każdemu z osobna komuby o tem wiedzieć należy
zato a mianowicie dzierżącym naten czas  dóbr Naszych Mohilewskich
wszytkim in genere exspcie. Tudziesz też y poddanym naszym
tamesznym wskazujemy abyście bez żadnego omieszkania y zwłoki
wybrańce podług dawnych zwyczaiów y porządków urodzonemu
Stephanowi Mamoniczowi Rotmistrzowi Naszemu wybierać pozwolili
y wydawali żadnej nudności w tym nie czyniąc podług listu naszego
przypowiedniego pomienionemu Urodzonemu Rotmistrzowi
Naszemu od Nas danego onych iako naprędzey porządnie
wyprawowali tak aby kązdy Pachołek bez barwy y muszkietu
siekierę, szablę y Rydel brał, dziesiątek zaś każdy taczek dwie
świdry dwa dłota dwoje. Inaczej spowinności swey y podwinami w Prawie
opisanemi krórebyśmy na Wier. W. bez żadnegorespektu
y folgi extensdinwać kazali nieuczynicie."


Tu za pozwoleniem kolegów zareklamuję ciekawą inicjatywę Projekt Chłop. Tak powinna wyglądać wesoła, pełna zapału do pracy dziesiątka wybrańców urodzonego Rotmistrza Stephana Mamonicza.

Pachołek bez barwy y muszkietu, siekieę, szablę y Rydel brał
dzisiątek zaś każdy taczek dwie, świdry dwa, dłota dwoje.


sobota, 6 lutego 2016

"Die 3 Februarii Cały dzień do Moskwy z dział bito"

"Die 3 Februarii
Cały dzień do Moskwy z dział bito od nas, a że jest pewna wiadomość, iż już Moskwa nie traktować, ale uchodzić chce, wytrębowano pod gardłem, aby się z derewni pacholikowie, co na przystawstwach są, do obozu jako najprędzej zjeżdżali.

Die 4 Februarii
Także z dział bito i bardziej znać i więcej dział ku stanowisku JKMci wyrychtowali, bo dziś dwie kule padły tuż podle izby Jego Królewskiej Mci, a inne różno i gęsto po obozie lecą."

Od końca października pod Smoleńskiem toczyła się wojna oblężnicza. Głównym jej aspektem był wzajemny ostrzał pozycji przeciwnika. Z ustaleniem czym dysponowała Moskwa nie mamy problemu. Wszystkie zdobyte na nich działa, zostały skrupulatnie spisane i umieszczone w diariuszu. Niestety z powodu skąpości źródeł nie znamy dokładnej ilości i charakterystyki dział użytych przez wojska polsko-litewskie. Jednak trochę informacji możemy zebrać i od czasu do czasu będę je uzupełniał. W jednym z diariuszy odczytujemy wzmiankę o dostarczeniu 4 listopada 1633 roku „trzech półkartaun z moździerzami niektóremi”, które z Mohylewa przywiózł wojewoda Smoleński Aleksander Korwin Gosiewski. 

Szkic pół kartauna z
"Archelia, to jest nauka i informacja o strzelbie
i o rzeczach do niej należących"
Wiemy też, że cześć ciężkich dział z twierdzy smoleńskiej przetransportowano i ustawiono naprzeciw obozów moskiewskich. W styczniu pan Plater dostarczył wcześniej zamówione ciężkie działa. Dzięki ciągłemu wzmacnianiu siły artylerii strona polsko litewska osiągnęła przewagę i mocno doskwierała Szeinowi i jego żołnierzom o czym mozna przeczytać też tu. Dziś trochę o półkartaunach.

Szkic półkartauny z "Archiley Kriegskunst" J.J. Wallhausena
Diego Uffano w swym dziele „Archelia …” tak opisuje te działa:
„PułCartauna, wyrzuca 24 funt żelaza, bierze 16 funt prochu prostego albo 12 funt najlepszego, iest na 19 albo na 20 Calibr które 10 albo 10 ½ stop czynią długą, waży 43 cent, niesie wedle pospo narychtowania 850 pod wagę 425 y ponaw elevatiey 3070 kroków”
Działo miało kaliber około 150mm, długość około 2,85-300 cm wagę około 1700-2000kg. 
„Archelia …” Diego Uffano jest tłumaczeniem książki z języka niemieckiego. Na okładce polskiego wydania znajduje się Władysław IV i szkic oblężenia Smoleńska. Taki ciekawy dodatek nawiązujący do tematu bloga.

Okładka "Archelia, to jest nauka i informacja o strzelbie
i o rzeczach do niej należących" Diego Uffano




środa, 6 stycznia 2016

die 6 ian, anno 1634 - Artykuły przesławnej artylerji


Celowanie - artylerzyści według Jacqusa Callota
W obozie pod Smoleńskiem dnia 6 stycznia 1634r wydano "Artykuły przesławnej artylerji" Na rozkaz króla przygotował je i spisał Jan Gothard Plater. Do obozu przybył wraz z działami i artylerzystami, po których został wysłany do Gdańska w grudniu 1632r. I tak przez Królewiec i Wilno dotarł latem pod Smoleńsk. Pod twierdzą był nominalnym dowódcą regimentu piechoty i roty dragoni.
Przytaczam tu Artykuł Pierwszy i Rotę przysięgi "person artylerycznych"

"W obozie pod Smoleńskiem, 6 stycznia 1634 r.

Króla Władysława IV artykuły dla artylerii.

Artykuły przesławnej artylerji oficjerom wyższej i niższej rangi, tudzież i innym do niej należącym personom łaskawie nadane od najjaśniejszego i najpotężniejszego Władysława IV z Bożej łaski króla polskiego w obozie pod Smoleńskiem

die 6 ian, anno 1634.

Artykuł 1, Nadewszystko najjaśniejszemu monarsze i panu, panu Wła­dysławowi IV z Bożej łaski królowi polskiemu, w. ks. litewskiemu, ruskiemu, pruskiemu, mazowieckiemu, źmujdzkiemu, wołyńskiemu, kijowskiemu, inflanc­kiemu etc, szweckiemu, gockiemu, wandalskiemu królowi dziedzicznemu, obranemu carowi moskiewskiemu etc. etc, panu n. m., jako też i Koronie Polskiej, powinniście wszyscy do artylerji należący ofiejerowie i urzędnicy, tudzież pod nią służący ludzie konni i piesi, fajerwerkowie, puszkarze, defensjonarze, rzemieśnicy, pomocnicy in genere wszyscy, należący do artylerji, przyobiecać i przysiąc, iż J. K. Mci i Rzplitej będziecie wiernie, statecznie, życzliwie i ochotnie służyć, o pomnożenie dostojeństwa majestatu i Rzplitej, pomyślnego powodzenia i pożytku pospolitego szczere i żarliwe staranie mieć", względem szkody, uszczerbku i niebezpieczeństwa z wszelką żarliwością prze­strzegać, onym pomoc zastawiać się i zabiegać, poddanych ludzi będących w fortecy, na miejscach otwartych czy tez w obozie nie ciemiężyć, rabować, plądrować abo inszym uczynkiem agrawować, owszem każdemu we wszelkich słusznych sprawach asystować i onego zasłaniać. Jeżeliby jeden abo więcej temu przykazaniu przeciwni byli i wykroczyli w czymkolwiek, takowy każdy według uznania surowo karany ma być."


"Rota przysięgi.
Ja N. N. przyrzekam i przysięgam, iż najjaśniejszemu, najpotężniejszemu monarsze i panu, królowi JMci polskiemu, Władysławowi IV, wielkiemu ks. litewskiemu, ruskiemu, pruskiemu, mazowieckiemu, samogitskiemu, wołyń­skiemu, kijowskiemu i inflantskiemu panu etc, szwedzkiemu, gotskiemu i wandalskiemu królowi dziedzicznemu etc. etc, obranemu carowi moskiew­skiemu, etc. etc,, memu miłościwemu panu, i prześwietnej Koronie Polskiej, wiernie, życzliwie i ochotnie będę służył, n. króla JMci i Rzplitej pożytku i dobra przymnażał, o szkodach, zdradach i niebezpieczeństwach z jak naj­większą pilnością przestrzegał, onych pomagał bronić i poprzedzać według wszelkiej możności mojej i rozumu najdoskonalszego, tak jako poczciwemu, wiernemu urzędnikowi, cejkwartowi, konno i pieszo służącemu, fajerwerkowi, puszkarzowi, pomocnikowi, rzemieśnikowi i wszystkim personom artylerycznym przystoi i przynależy, tudzież na powierzone mi armaty i moździerze, kule, proch, fajerwerki, amunicje, rynsztunki, naczynia szańcowe, konie, wozy i wszystko, co do artylerji należy i w dozorze moim zostaje, pilne miał zawsze oko według rozkazu i ordynansu JMci pana obersztera, ober­sztelejtnanta, cejkmistrza, kapitana, porucznika i cejkwarta, ku dobremu po­żytkowi n. króla JMci i Rzplitej, a nieprzyjacielowi ku wszelki zgubie, szko­dzie i konfuzji, według najlepszego rozumu i wszytkich sił moich ognia dawał, i wszystko, cokolwiek do mnie należy, wiernie wykonywał, także JMci pana obersztera, obersztelejtnanta, we wszystkich przystojnych rzeczach przyzwoicie słuchał, i cokolwiek mi ku dobremu i pożytkowi J. K. Mci i Rzplitej czynić rozkażą, to wszystko ochotnie, bez żadnej wymówki, wypełniał i sprawował, także we wszystkim artykuły przytomne i nienaruszono trzymał i bez wykroczenia sprawował się.

Tak mi Panie Boże dopomóż i słowo Jego ś."

z czasem uzupełnię blog o kolejne artykuły.

Odpalanie działa - artylerzyści według Jacqusa Callota

sobota, 2 stycznia 2016

"O naczyniach do kopania wałów należących" - czyli co wybrańcy używali

Wcześniej przytoczyłem list przypowiedni na 100 wybrańców. W liście tym opisane były narzędzia z jakimi mieli stanąć pod Smoleńskiem: "Przestrzegając iednak tego żeby każdy Pachołek Siekiere, Szable y Rydel miał. A dziesiątek zaś Taczek dwoie, Świdry dwa, Dłota dwie"
W wielkim dziele "Bodownictwo Wojenne", Józef Naronowicz-Naroński opisał takie narzędzia i umieścił na tablicach, opisując jako naczynia kopackie. Niestety nie ma na nich świdrów, dłut czy pił wymienianych w innych listach przypowiednich. Te można znaleźć na wielu innych rycinach z epoki.

Naczynia kopackie
wg J. Naronowicza-Narońskiego

"O NACZYNIACH DO KOPANIA WAŁÓW NALEŻĄCYCH

W części II na karcie 62 i 63 z opisaniem i z figurami instrumenta są postanowione do wyważenia wałów pochyłości i równości, także o murowaniu, darnowaniu i plekwerkowaniu, tu zaś do sypania wałów naczynia różne opisować będę.


Naprzód do kopania, gdzie ziemia nietwarda, piaszczysta, czarnoziem albo sumieszna, rydel okrągławy, jako litera a i łopatę jako litera b mieć potrzeba. Lecz gdzie ziemia twarda, glina opoczysta albo i zarosi darnista, tedy ma bydź rydel kończasto-ostry, jako litera c, a co się temi rydlami ziemie utnie, złamie, ukruszy, to łopatą żłobowatą na taczki narzucać drugi będzie barzo łacno. Te naczynia żelazem mają bydź okowane, jako łacno z figury obaczysz. Gdzie zaś ziemia kamienista, żwir i kamień gęsty mająca, także ojoka skalista, tam rydel nic nie sprawi, ale motyk i oskard potrzeba, jako masz motykę czekanowatą pod literą d, drugą masz gracę do wzruszania opoki, łamania skały i przebijania żwiru pod literą e, motykę szerszą pod literą f, gracę płaską pod literą g i drugą h.
Piła z traktatu
Diego Uffano


Co tedy tymi gracami, motykami, kopanicami, oskardami ziemię wzruszy, odetnie i ukruszy, to łopatami mniejszemi jako do cięższej, kamienistej ziemie na taczki nasypować będzie, jako litera i. Kij żelazny zachylony na końcu z widełkami kopytkowemi do wyważania kamieni wielkich, okopawszy z ziemie, masz pod literą k.


Do równania pochyłości rowu i do wyrównania dna rowu łopata płaska, szeroka z równym ostrzem — masz pod literą l i drugą mniejszą pod literą m. Zaś łopata cale żelazna, ciężka, do przybijania i do twardej ziemi kopania, także do rzezania darnu na łąkach — masz pod literą n. Do wyrzucania i nakładania ziemi mogą bydź i drewniane łopaty, szufle i tym podobne do gotowej ziemi.


Naczynia kopackie
wg J. Naronowicza-Narońskiego
Siekiery do rąbania twardej ziemi lubo pod czas zamrozków, gdy się robota wałów opóźni, masz obieręczną na długim toporzysku pod literą o, krótszą obieręczną drugą do rąbania drew i roboty podłóg pod literą p. Siekiera jednoręczna do wycinania chróstów i lżejszej roboty pod literą q. Barteczka ciesielska i stelmaska do naprawy taczek, rydlów etc. pod literą r. Siekacze, noże do równania darnu i do równania ziemi wału lubo rowu pod literą s, t. Forma taczek bokiem w perspektywie pod literą u, drugie taczki, wywrócone pod literą w. Baba ręczna, na cztery chłopy ujęcia z rączkami, do ubijania wału, pod literą x. Łopata inną formą suto okowana pod literą y.


Wiercenie ręcznymi świdrami

Do wału na równej ziemi zrazu karami sporemi, parą końmi lubo wołmi, lubo jednym koniem wozić dla sporności radzę, bo razem jedna kara powiezie ziemi co na 20 taczek ledwie zabierze, lecz gdy wysoko do góry podniesie się wał, już taczkami wozić będzie potrzeba, bo na kary przykra, trudna i niebezpieczna droga po podkładach. Wystawuję tedy kary pod literą z, które mają bydź bez rozwory na dwu drągach do osi przyprawnych, a pod spody dno deski otwierające się z zaszczepką na dół, że skoro z zadu odczepi zaszczepkę, ziemia wszytka dnem otwartym z kary na wał wypadnie, a ostatek wygrzebszy zaś zaszczepi i do nakładania ziemie powtórze pojedzie, co z samej figury jeszcze łacno zrozumiesz (rysunek kary nie został dokończony). O podłogach, pomostach, o kobylinach do prowadzenia ziemi na wał nie trzeba uczyć, kożdodzienna experientia cieślom i kopaczom wiadoma."

Piły i dłuta ze strony tytułowej "Dzieciństwo Jezusa"
Hieronymousa Wierixa

Świdry ze statku Vasa 1628r 
"Łopata cale żelazna" XVII wiek
Muzeum Narodowe w Kopenhadze

Taczki XVII wiek
Muzeum Narodowe w Kopenhadze