środa, 8 października 2014

die 8 Octo­bris UNI­WER­SAŁ KJM­ŚCI.

Obóz Szeina wg ryciny Salomona Saverego


"UNI­WER­SAŁ KJM­ŚCI.

WŁA­DI­SŁAW CZWAR­TY Z ŁA­SKI BO­ŻEJ KRÓL POL­SKI, WIEL­KIE XIĄ­ŻE LI­TEW­SKIE, RU­SKIE, PRU­SKIE, MA­ZO­WIEC­KIE, ŻMUDZ­KIE, INF­LANC­KIE, I SZWEC­KI, GOT­SKI, WAN­DAL­SKI DZIE­DZICZ­NY KRÓL, OB­RA­NY WIEL­KI

CAR MO­SKIEW­SKI ETC. ETC


Wszem wo­bec i każ­de­mu z osob­na PP. Se­na­to­rom tak du­chow­nym jako i świec­kim, i wszyt­kim in­nym sta­nu ry­cer­skie­go lu­dziom, oby­wa­te­lom ko­ron­nym, uprzej­mie i wier­nie nam mi­łym, ła­skę na­szę Kró­lew­ską.

Uprzej­mie i wier­nie nam mili. Z sej­mu szczę­śli­wej ko­ro­na­cy­ej na­szej za kon­sen­sem i uchwa­łą Rptej woj­ny prze­ciw­ko Mo­skiew­skie­mu, któ­ry, nie cze­ka­jąc ter­mi­nu wy­szcia (!) przy­mie­rza, a przy­się­gę zła­maw­szy, na pań­stwa Rptej z róż­nych miejsc z woj­ski na­stą­pił, ale mia­no­wi­cie Smo­leńsk ści­śle szań­ca­mi po­tęż­ne­mi ostroż­ka­mi osa­dziw­szy obiegł, ru­szy­li­śmy się tak jako jeno było po­do­bień­stwo woj­ska co­kol­wiek zgro­ma­dzić do W. X. Litt., a po­tym (chcąc ru­sze­niem na­szym cho­rą­gwie za­ciągnio­ne do po­śpie­chu po­bu­dzić i na­dzie­ję da­nia ob­le­żen­com pręd­kie­go ra­tun­ku uczy­nić), wziąw­szy Pana Boga na po­moc, sta­nę­li­śmy nad Dnie­prem na Głu­szy­cy obo­zem, a złą­czyw­szy się z woj­skiem W. X. Litt… pri­mis die­bus Sep­tem­bris, po­szli­śmy dnia siód­me­go te­goż mie­sią­ca z woj­skiem bez wszyt­kich wo­zów ku Po­krow­skiej gó­rze na ra­tu­nek Smo­leń­sko­wi, gdzie nie­przy­ja­cie­la z pola do for­tów jego spę­dziw­szy, ku­sić się przy­cho­dzi­ło o szanc tam­że po­tęż­nie po­sta­wio­ny, ob­wa­ro­waw­szy czę­ścią woj­ska pra­wą stro­nę, żeby po­sił­ki z Pro­zo­row­skie­go ostroż­ka po­tęż­ne­go przez most i bro­dy nie przy­by­wa­ły, gdzie ry­cer­stwo na so­bie sto­sy nie­przy­ja­ciel­skie od­waż­nie i męż­nie nie bez roz­la­nia krwie trzy­ma­ło. Po na­stą­pie­niu tedy na po­mie­nio­ny szanc z strzel­bą i ludź­mi moc­no opa­trzo­ny z do­by­wa­niem dal­szym, żeby żoł­nie­rza nie tra­cić, za­trzy­mać się przy­szło, a do obo­zu, po­si­liw­szy w oczach nie­przy­ja­ciel­skich za­mek re­gi­men­tem jed­nym Kró­le­wi­ca Jego Mo­ści Ka­zi­mie­rza pie­cho­ty, pro­cha­mi, ku­la­mi i pie­niądz­mi, dru­gie­go dnia po­wró­cić, a po­tym przy­go­to­waw­szy się za obe­zre­niem miejsc po­ło­że­nia i for­tów nie­przy­ja­ciel­skich, zno­wu po­tęż­niej tąż stro­ną brać się ku Smo­leń­sko­wi. Ja­koż dwu­dzie­ste­go pierw­sze­go wrze­śnia, ru­szyw­szy woj­sko, przy­szli­śmy na Po­krow­ską górę, a jak przed­tym, tak i te­goż dnia z pola nie­przy­ja­cie­la pręd­ko spę­dziw­szy i pra­wą stro­nę od szań­cu opa­no­waw­szy, a po­tym po­sił­ki nie­przy­ja­ciel­skie z le­wej stro­ny po­tęż­nie ku te­muż szań­co­wi na­stę­pu­ją­ce strzel­bą się z nimi przez cały dzień pra­wie strze­la­jąc, cze­go i Smo­leńsz­cza­nie, z zam­ku wy­pa­da­jąc, ochot­nie po­ma­ga­li, od­ciąw­szy i szań­ca­mi się na­szy­mi zbli­żyw­szy, przy­ci­snę­li­śmy do tego tych, co szanc trzy­ma­li, że go w noc ciem­ną, ro­wa­mi się prze­braw­szy, opu­ści­li i pro­chów, kno­tów i in­nej mu­ni­cyi nie­ma­ło od­bie­że­li; za­czym Smo­leńsk z tę stro­nę uwol­nio­ny zo­stał i my z obo­zem zbli­ży­li się ku Smo­leń­sko­wi.

W dzień zaś Św Wa­cła­wa szli­śmy na szanc Obe­rste­ra Dama z dru­gą stro­nę Dnie­pru do­brze w pie­cho­tę cu­dzo­ziem­ską i mo­skiew­ską, i co jed­no do obro­ny na­le­ża­ło opa­trzo­ny, a bliz­ko po­sił­ki ma­ją­cy na­stą­pić, gdzie lubo zra­zu po­żą­da­ne­go ef­fek­tu in­ten­tia na­sza nie wzię­ła, spę­dzo­na jed­nak z pola jez­da nie­przy­ja­ciel­ska na po­si­łek te­muż szań­co­wi idą­ca, od kil­ku cho­rą­gwi na­szych i zo­sta­wio­ne kil­ka cho­rą­gwi pie­cho­ty na­szej w po­bliż­szym szań­cu tak nie­przy­ja­cie­la str­wo­ży­li, że, nie cze­ka­jąc dnia ja­sne­go, nie tyl­ko z po­mie­nio­ne­go szań­cu, ale i z wiel­kie­go ostroż­ka i wszyt­kich we­spół ośmi szań­ców po­tęż­nych, za­pa­liw­szy w dzień Śo Mi­cha­ła na­de­dniem sro­mot­nie dział dwie wiel­kich, kno­tów, kul i wie­le com­me­atus róż­ne­go od­bie­żaw­szy, do Sze­hi­no­we­go obo­zu ustą­pił i Smo­leńsk ze dwu stron uwol­nił.
Zo­sta­wa­ła czwar­ta stro­na, gdzie dzia­ła wiel­kie bu­rzą­ce na Bu­the­ni ufor­ty­fi­ko­wa­nej sta­ły, a przy nich szań­ców sześć do­brze zmoc­nio­nych, na któ­rych cu­dzo­ziem­ska wszyt­ka nie­mal była pie­cho­ta, o któ­rej, gdy prze­my­śla­wa­my, aż w dzień Św Fran­cisz­ka, nie cze­ka­jąc na­stą­pie­nia woj­ska na­sze­go i z tych for­tów tak po­tęż­nych dzia­ła z wiel­ką pra­cą w nocy spro­wa­dziw­szy, ustą­pił do Sze­hi­no­we­go obo­zu nie­przy­ja­ciel i Smo­leńsk ze­wsząd od ob­lę­że­nia ści­słe­go wol­nym zo­stał. Lubo to nie­przy­ja­ciel w po­tę­dze swo­jej trud­ny do znie­sie­nia w pół mili od nie­go sta­nął. Któ­ry pro­gress nasz prze­ciw­ko temu nie­przy­ja­cie­lo­wi jako ła­sce Bo­żej i mi­ło­sier­dziu Jego Świę­te­mu przy­pi­su­je­my, i że to dzie­ło Jego ręki po­tęż­nej, któ­rą nam i woj­skom na­szym wi­dzi­my cu­dow­nie być przy­tom­ną, przy­pi­su­je­my, tak ob­wiesz­cza­jąc o tym wszyt­kie Sta­ny Rptej po­bu­dza­my, do te­goż oso­bli­wie du­cho­wień­stwo, aby za tak wy­so­kie do­bro­dziej­stwo win­ne dzię­ki od­daw­szy Ma­je­sta­to­wi Jego Świę­te­mu, pro­sić o dal­sze go­rą­co nie usta­wa­li, a zwłasz­cza, że my też da­lej prze­ciw­ko temu nie­przy­ja­cie­lo­wi po­stę­pu­je­my, aby­śmy go i od Smo­leń­ska wy­par­li i do słusz­nych ja­kich po­ko­ju kon­dy­cyi, (co na oso­bli­wym mamy… ba­cze­niu) przy­ci­snąć mo­gli. Nic w tym nie wąt­pie­my, o co pil­nie żą­da­my, że uprzej­me i wier­ne WW. uwa­ża­jąc, jako cięż­ka i trud­na z tym nie­przy­ja­cie­lem, woj­skiem cu­dzo­ziem­skim wspar­tym, woj­na, więc i od­wa­gę zdro­wia na­sze­go dla do­bra Rptej, a do tego ze szczę­śli­we­go tej woj­ny skoń­cze­nia po­kój Rptej z in­nych stron za­wisł, przy­czy­niać się do tego ze­chcą, żeby nam na tym co do po­si­le­nia i za­trzy­ma­nia wojsk na­szych na­le­ży, nie scho­dzi­ło j żeby in me­dio cur­su ustać nie przy­szło. Któ­ry uni­wer­sał nasz, aby wszyt­kich wia­do­mo­ści do­szedł, roz­ka­zu­je­my urzę­dom na­szym grodz­kim, aby go na miej­scach zwy­kłych ob­wo­łać i pu­bli­ko­wać ka­za­li, in­a­czej nie czy­niąc dla ła­ski na­szej i z po­win­no­ści urzę­du swe­go. Dan w obo­zie pod Smo­leń­skiem dnia VIII mie­sią­ca Octo­bra roku Pań­skie­go MDCXXXIII, pa­no­wa­nia kró­lestw na­szych pierw­sze­go. Pe­trus Gę­bic­ki se­cre­ta­rius MR.

Vla­di­slaus Rex."

Tak oto ogłoszono uwolnienie Smoleńska od oblężenia. Po wielu miesiącach Smoleńsk był wreszcie bezpieczny, ale pozostało jeszcze  rozprawić się z Szeinem i jego wojskiem które zamknęło się w warownym obozie w oczekiwaniu na odsiecz. Dlatego król wraz ze swoim dowódcami podjął kolejny trud zniszczenia dużych oddziałów przeciwnika.