wtorek, 13 maja 2014

9-15 Mai Droga do Tykocina

"Cały dzień spędził król tutaj oglądając starą zbrojownię swoich przodków"
Król zorganizowawszy zaciągi wojsk ruszył niespieszne w stronę Smoleńska. Szedł przez Tykocin na Wilno i dalej ku Smoleńskowi. Dziś Warszawiacy do Tykocina jadą trasą S8 koło Radzymina i dalej na Wyszków. A jak to wyglądało wtedy w XVII wieku? Ja byłem zaskoczony :)

"7 maja
Przybył do Warszawy prymas, by poświęcić królewską chorągiew i udzielić monarsze pasterskiego błogosławieństwa.

9 maja
Po obiedzie, koło godziny pierwszej, król poszedł do kościoła, a po poświęceniu chorągwi i błogosławieństwie, wsiadłszy na statek, przeprawił się przez Wisłę i następnie udał się kolasą do Okuniewa. Ja pospieszyłem za nim i przenocowałem w Radzyminie, 4 mile od Warszawy.

10 maja
Przybyłem przed królem do Zawiszyna, do starosty warszawskiego Grzybowskiego. Król zjawił się w towarzystwie królewny, i wszystkich królewiczów. Tegoż dnia nad Wisłą wybuchła straszna burza i potonęło wiele koni, wozów i ludzi, którzy podążali za królem, a nie zdołali poprzedniego dnia przeprawić się przez rzekę.

11 maja
Król pożegnał królewnę i wszystkich królewiczów prócz Kazimierza, który miał mu towarzyszyć w wyprawie na Moskwę i prowadził 1200 piechoty zaciągniętej ze skarbu Rzeczypospolitej. Milę za Zawiszynem królewna i królewicze zawrócili. Król aż do rzeki Narwi jechał konno, resztę drogi tego dnia, do Ostrowa, gdzie był wyznaczony postój, odbył kolasą.

12 maja
Polując dojechano aż do Zambrowa, lecz wicher przeszkadzał w tej zabawie.

13 maja
Upolowawszy 30 zajęcy, król spędził noc w Mężeninie.

14 maja
Tego dnia, przypadającego na sobotę przed Zielonymi Świątkami, król przybył do Tykocina, gdzie wyjechał mu na przeciw starosta miejscowy, marszałek nadworny litewski Wiesiołowski. Ale król nie wcześniej wjechał do Tykocina, jak z wieczornym zmierzchem, gdyż zatrzymywało go polowanie, chociaż łów zajęcy był utrudniony przez gwałtowny wiatr.

15 maja Cały dzień spędził król tutaj oglądając starą zbrojownię swoich przodków. W Tykocinie było wielu jeńców moskiewskich, przysłanych przez hetmana, lecz z wybitniejszych tylko czterech, których król kazał wieźć do Wilna, innych rozesłać po różnych zamkach."



Jak widać nie najkrótszą drogę król wybrał. Przez Okuniew, Zawiszyn. Rzekę "Narew" przekroczył prawdopodobnie około Broka. Tak ogólnie trochę piwnie mi się skojarzyła ta droga. Kiedyś, rozpoczynając wyjazdy na rekonstrukcje historyczne, nasza grupa brała piwo w beczkach z Browaru Okuniew. Niestety w Broku nie ma sławnego "Browaru Brok", bo jest koło Koszalina :). Dalej patrząc na drogę naszego króla, między Zawiszynem, a Łochowem musiał przekroczyć rzekę Liw i przekroczyć rzekę Narew kierując się do Ostrowa, i  tu wkrada się jakaś nieścisłość w opis podróży stworzony ręką A. S. Radziwiłła. Król miał jechać konno, aż do rzeki Narwi, którą przekraczał przed Ostrowem (Ostrów Mazowiecka?). Patrząc na mapę mamy rzekę Bug i przejście w okolicy Broka, także naszemu kanclerzowi musiały się rzeki pomylić. Za Ostrowem król jechał już do Zambrowa i Mężenina tak jak i dziś jeździmy do Tykocina. Można też zauważyć jak miło spędzano czas w podróży. Niespiesznie, polując, odwiedzając urzędników z "gospodarskimi wizytami" :). Nie gnano na złamanie karku by szybciej dojechać.



zdjęcie zamku w Tykocinie pochodzi z portalu Inżynier Budownictwa


die 1 Mai 1633 - Ossoliński do Rzymu


W trakcie przygotowań do odsieczy Smoleńska, przygotowywano też prócz wojska polityczne posunięcia. I tak król wysłał Ossolińskiego do Rzymu do papieża. A tak opisuje to A. S. Radziwiłł.

Wjazd Ossolińskiego do Rzymu

"1-go dnia urządziłem w obecności legata i całego dworu wesele memu dworzaninowi Raczyńskiemu. Tymczasem przyspieszono przygotowanie wyjazdu króla na Litwę, a stamtąd na Moskwę. Odprawiono wyznaczonego do Rzymu Ossolińskiego, a król na drogę darował mu oprócz Bydgoszczy 60000zł, sześć dropiatych koni i semiterrę (bułat), czyli szablę ocenioną na 10000 zł. Dodał mu dla ozdabiania komnat kilka arrasów przetykanych złotem, przywiezionych z Dolnych Niemiec, a pokrywających w czasie koronacji ściany kościoła (łokieć płacono 3 dukaty), oraz własny plac pod budowę w Warszawie. Wiele osób mówiło, że tyle darów mógł hojnie rozdzielić między licznych ludzi, i szemrało, iż jednemu dał zbyt dużo. Niektórzy senatorowie przybywali żegnać króla, przeto udzielał licznych audiencji." 

Jak widać i wtedy powodzenie jednych, kłuło w oczy drugich. Ossoliński miał jednak ważne zadanie do wykonania.