poniedziałek, 27 stycznia 2014

die 14 Ja­nva­rii - Za­ła­pil kil­ka­na­ście pod­wód z chło­py i cze­la­dzią woj­sko­wą.

"Dnia 14 Ja­nva­rii nie­przy­ja­ciel na go­ści­niec Smo­leń­ski pew­ną licz­bę lu­dzi wy­słał, aby ex in­si­diis na­szych do Smo­leń­ska i z Smo­leń­ska ja­dą­cych na­pa­dli. Ja­koż nada­ło się mu to po­nie­kąd, bo na­szy… na pew­ne dni roz­ło­żo­nych nie cze­ka­jąc po­sił­ku z obo­zu się wy­ry­wa­jąc, ho­sti pra­eda fu­ere. Za­ła­pil nie­przy­ja­ciel kil­ka­na­ście pod­wód z chło­py i cze­la­dzią woj­sko­wą, ale ni­ko­go znacz­ne­go. Na­szy też za Dzie­wi­czą górą na drwa rą­ba­ją­cych 16 eius­dem na­pa­dli i więź­niów kil­ku poj­ma­li, a trzej niem­cy do nas się przeda­li. Nie­przy­ja­ciel, wi­dząc, że mu oneg­daj­sza za­sadz­ka im­pu­ne po­szła, zno­wu die 17 Ja­nva­rii na ten­że go­ści­niec wy­słał. Za­rwał tak­że nie­co na­szych, a mię­dzy nimi Pana Wo­ło­wi­cza, któ­ry pod cho­rą­gwią usar­ską Kró­la Jego Mo­ści słu­żył. Na tych wy­pad­szy z ostroż­ka P. Ma­kar­ski, Rot­mistrz Ko­zac­ki, dru­gich roz­pę­dziw­szy i nie­co po­biw­szy i swo­ich z wo­za­mi od­gro­miw­szy, jed­ne­go z nich poj­mał."

Atak na wozy.

Tak to bywało w styczniu 1634 roku w lasach i na gościńcach w około Smoleńska.  Zimno i głód zmuszały Moskali do szukania szczęścia w napadach na tabory polskie. Musieli też czynić wyprawy po drewno na opał. Polacy i Litwini musieli temu przeciwdziałać i tak:

"Dnia 23 Ja­nva­rii Xią­że Jego Mość, chcąc tego na go­ści­niec smo­leń­ski wy­pa­da­nia nie­przy­ja­cie­lo­wi za­bro­nić, wy­je­chał na re­ko­gno­sko­wa­nie miejsc tych, któ­ry­mi nie­przy­ja­ciel eks­kur­sye czy­ni. A to eo fine, aby loco opor­tu­no ostro­żek tam po­sta­wio­ny być mógł. Upa­trzyw­szy miej­sce spo­sob­ne ostroż­ko­wi nie­da­le­ko ostroż­ka P. Da­wie­go, na­zad się już wra­cał. Po­go­ni go in­te­rim Ka­pi­tan Da­niel z Smo­leń­ska ze czter­ma przedaw­czy­ka­mi, któ­rzy się rano do Smo­leń­ska z re­gi­men­tu Fuk­so­we­go przeda­li. Ci iż Xią­żę­cia Jego Mo­ści ostrze­gli, że na każ­dy dzień po kil­ku­dzie­siąt koni z obo­zu nie­przy­ja­ciel­skie­go sa­mym mro­kiem wy­pa­da eo fine, aby co­kol­wiek żyw­no­ści na go­ściń­cu po­rwać mo­gli, za­ra­zem Xią­że Jego Mość cho­rą­giew ko­zac­ką P. Śle­pow­roń­skie­go zo­sta­wił, aby na tych gras­sa­to­res po­cze­ka­li. W go­dzi­nę po­tym, aż nie­przy­ja­ciel zwy­czaj­nym swym tro­pem wy­pa­da, któ­re­go na­szy aż w ostro­żek sza­bla­mi za­pę­dziw­szy więź­niów nie­co po­rwa­li."

wtorek, 21 stycznia 2014

die 21 Januarii 1634 - nareszcie gelt


"Z obozu die 21 Januarii 1634

Nieprzyjaciel z uporu swego zwykłego nic nie upuszcza, ale necessitate coactus wypada na drogę od Smoleńska idącą i żywność ukradkiem dostawa podczas napadszy na nieostrożnych. Wzięli w tych dniach sługę p. Rejowi i kilka czeladzi z końmi. Pana Wołowica także młodziana hożego spod chorągwie Króla JMci pieniężnej wzięła Moskwa, których cztery chorągwi wypadło wtenczas, gdy towarzystwa kilkanaście koni z czeladzią odprowadzali do Smoleńska chorego p. Wyszła młodszego, bo p. starosta różański rodzony jego dawno już także chory odjachał. Pan Zbroski, p. Tworzyjański i p. Wyssel na rączych koniach siedząc, wprzód animose stanąwszy i z nieprzyjacielem się spróbowawszy, a na wolności nie mogąc wytrzymać, uszli obronną ręką, a p. Wołowicz, który na koniu lichym siedział, lubo innych lepszych przy sobie miał, którym folgował, ten od nieprzyjaciela wzięty i kilkanaście przy tym kolas żywności. Jest ta wiadomość, że Szejn już traci nadzieję o posiłkach, i tak chce uczynić. Z jezdą uchodzić obronno zostawiwszy cudzoziemską piechotę tu w ostrogu, który obwarować a zmniejszyć mają, tamże armatę i wszystkie wojenne apparamenta sprowadzić i victum, co go mogą zebrać. Przysięgę im chce Szejn uczynić, że ich prędko ma posiłkować ludźmi świeżymi, nadto ma im kilkadziesiąt bojar przednich w zakładzie zostawić. Takie tedy mają propositum , które obaczymy, jaki efekt weźmie. Wczora zaraz po traktatach strzelba gęsta była z dział naszych do nieprzyjaciela z Góry Skowronkowej, gdzie sprowadzono armatę przedniejszą stakiety, baterie i szańce porobiwszy i działa do góry windują, aby ich lepiej niż pierwej z nowych dział macano, jakoż ci puszkarze, których ze Gdańska posłano, competenter funguntur officio suo. Panu Tryźnie młodemu wczora kula u prawej ręki narwała palca, kilku pod Dziewiczą Górą naszy Moskałów położyli, a trzech żywcem wzięli. Pan hetman polny koronny [Marcin Kazanowski], dowiedziawszy się o Mamstrunkowym pod Możajsk przybyciem, we 3000 szedł spod Drohobuża przeciwko niemu. Pieniądze też wczora koronne stanęły w obozie cale, przeciwko którym potężny konwój wychodził, ale jeżeli pp. obersterowie tak będą brać, jako chcą, to jest który miał ludzi 1000 w regimencie teraz ledwie ma 200, a znaleźliby się drudzy, że mniej mają, bo część wybito, część poumierało, za tych jednak wcale chcą brać pieniądze obersterowiei quo commodo Reipublicae łacno osądzić."

Jak można wyczytać sytuacja w obu, przeciwnych obozach nie była łatwa. Szejn planował "ucieczkę" i pozostawienie cudzoziemców na łaskę losu. Dzięki nowym działom i puszkarzom zyskiwano przewagę w artyleryjskich pojedynkach. Król gdzie mógł tam się pokazywał i podnosił na duchu żołnierzy, z żołnierzami także dzielił niewygody mieszkania w obozie, gdzie przebywał w drewnianym lichym domku. Dzięki temu w obozie królewskim morale wzrastało, szczególnie gdy na horyzoncie pojawiły się pieniądze, za zasłużoną służbę. Czy straty wynikłe z walki i dezercji były aż tak duże? Według niektórych opracowań w piechocie straty osiągnęły 50% stanów wyjściowych, czyli trochę mniej niż podawane 80 %.

środa, 15 stycznia 2014

Stanowienie Piechoty Cudzoziemskiej - czyli planowanie i wytyczanie obozu.

Dziś będzie o stanowieniu piechoty cudzoziemskiej czyli budowaniu obozów dla niej. Przepis na to podaje nam Józef Naronowicz Naroński w "Budownictwie Wojennym". Swoje dzieło stworzył już po interesujących nas zmaganiach o Smoleńsk, a nawet po bezpowrotnej utracie Smoleńska przez Rzeczpospolitą w 1654 roku. Jednak inżynier swoją pracę opierał na dziełach innych autorów, którzy tworzyli we wcześniejszych latach XVII wieku i jego instrukcje "stanowienia piechoty cudzoziemskiej" są jak najbardziej adekwatne dla czasów nas interesujących.

A na początek robiono tak:
"Do stawienia obozów trzeba wiedzieć wiele chorągwi którego ludu miejsca pułkiem swym zajmą, według której wiadomości pułkami rozdzieli ich place wszerz i wdłuż. A tak jakom wyżej uczył, oboźny z indzienierem upatrzywszy plac na obóz, delineacyją uczyniwszy na mappie i zniozszy się z hetmanem, obozu abrys na tejże mappie uczyniwszy i na pułki je podzieliwszy, na ziemi według mappy tam gdzie ma bydź obóz, laskami rozmierzywszy na pułki wytknie i zaś kożdy pułk regimentowy kwater majster na chorągwie i swe oficyjerze podzieli. A do rozdzielenia chorągwi i pułków to za regułę wiedzieć potrzeba, wiele która chorągiew miejsca ma zasiadać i ich ulice miarę mieć w podzieleniu.

Do stawienia obozu całego co wiedzieć potrzeba w podzieleniu placów.

Chorągiew tedy usarzska i kozacka w jeden rząd wdłuż bierze miejsca stóp 833 1/3, wszerz stóp 50.

Chorągiew rajtarska cudzoziemska we dwa rzędy biorą dłużyny stóp 320, Szerzyny oba rzędy z ulicą stóp 70. Ulica między chorągwiami po stóp 20, a między pułkami placu stóp 40.

Piechota wdłuż we dwa rzędy rachując zajmują placu Dłużyny także stóp 320, Szerzyny stóp 24, między chorągwiami placu po 8 stóp, a między regimentami placu stóp 40."

Gdy już na "mappie" wszystko obmyślono, przy pomocy chorągiewek i innych instrumentów  dokładnie wytyczano place z rozmierzeniem ulic, budek, szlaszów i monsterplacu.

szkic obozu dla 600 piechoty z "Budownictwo Wojenne"

"STANOWIENIE PIECHOTY CUDZOZIEMSKIEJ

Pułk, który ma mieć holanderskiej maniery chorągwi 6, po stu pod każdą, czyni zołdatów 600 w regimencie. Tedy biorą placu na cały regiment z oberszterem i kapitany swemi 300 stóp dłużyny. Lecz ja dla wozów kapitańskich 20 stóp przyczyniłem, tedy 320 dłużyny jako AB i DC, zaś przeczyny 260 bez przyczynku, według cudzoziemskiej maniery jako BC i AD, a to rachując tym sposobem. Każdą chorągiew stawiam we dwa rzędy z budkami ich do siebie czołem. Kożda budka ma szerzyny stóp 8 jako ab i cd także gh, ef, a tak i wszytkie. Całego rzędu wszytkich bud dłużyny stóp 200 jako ac. Między rzędami bud ulice wszędzie, także stóp 8 jako bc, dg, a tak i wszędzie. A tę dłużynę 200 stóp bud wolno rozdzielić na wiele chce bud; jeśli po dwa na budkę — tedy w każdym rzędzie po 20 bud będzie, na 80 zołdatów, a ostatek samych oficyjerów 20 osób na swych placach stać będą; jeśli po cztery — tedy tyło po 10 bud będzie. Co wszytko na woli oficyjerów i zołdatów będzie należało, którego placu dłużyny obu rzędów na jedne chorągiew rachując po 200 wdłuż, a wszerz po 8, przychodzi na wszytką piechotę na 80 po pięciu stóp przeczyny w długiej samej linii, a po 8 dłużyny. Od tych bud do placu kapitańskiego ci, hk stóp 20. 

Namioty Polskiego Regimentu na inscenizacji


Kapitański zaś plac zajmuje oba rzędy piechoty swej wszerz stóp 24 jako ik,Al. Dłużyny zaś kapitańskiego placu miało bydź według zwyczaju cudzoziemskiego stóp 40, lecz (jakom wyżej wzmiankę czynił) dla wozów żywności daję dłużyny placu polską manierą stóp 60 jako iA, kl, uliczka między nimi po stóp 8. A tym sposobem wszytkim, tak piechocie, jako i kapitanom, plac ma bydź dawany i dzielony.

Obersztera plac, zostawiwszy uliczkę od kapitanów z obu stron po stóp zwyczajną 8, ma szerzyny placu jako prsu stóp także 60, a dłużyny, która szersza stóp 66 jako psru. A ma stać oberszter we śrzodku między trzema z obu stron kapitanami, zostawiwszy ulicę xpys równą z inszemi stóp 20; w tyle onego na obersterletnanta, na dwór jego i na inne oficyjere dzieli się placu na stóp 75 dłużyny jako x aa,y bb, ostatek placu na monsterplac jako aa z stóp 125. 

wizualizacja 3D z naniesionym wymiarowaniem metrycznym

W tyle regimentu placu ulice stóp 20 jako a cc, a szerzyny placów dalej na same mniejsze oficyjery stóp 20, wdłuż zaś zostawiwszy uliczkę do przechodu na stóp 10 idą te salasze jako przez wszytką przeczynę regimentu, które to tylne place jako ccB wolno rozdzielić na wiele chce części, według potrzeby oficyjerów mniejszych.

Lecz gdy regiment ma 1000 zołdatów jako maniera polska, francuska zaś 1200, tedy na tysiąc regimentu placu tejże wyższej proporcyi, nie odmieniając reguły i nie przyczyniając tak zołdatowi, jako oficyjerom i oberszterowi dłużyny jako ABDC także 320, lecz szerzyny, bo 400 piechoty z kapitanami i oficyjerami przybywa, stóp będzie 388. Na 1200 regimentu dłużyny zwyczajnej 320, a szerzyny będzie stóp 452. "

W tekście tym prócz planu obozu, wymiaru placów kapitańskich, ćwiczebnych, wymiru placu na jednego żołnierza przypadającego, mamy też potwierdzenie informacji, że istniały tzw ślepe porcje. Na 100 stawek żołdu przypada 80 żołnierzy. Resztę pobierają oberszter, obersterletnant, kapitan i inni mniejsi oficyjerowie, ale o tym trochę w następnych wpisach.


wizualizacja 3D obozu na 600 żołnierzy

piątek, 10 stycznia 2014

Gwardia cz. II - Barwa czli "mundury" Regimentu Pieszej Gwardii JKM

Najwcześniejszą wzmiankę pisaną o pieniądzach na barwę dla regimentu gwardii znalazłem w opisie pobytu króla Władysława IV w Toruniu. Pobyt był związany z pertraktacjami pokojowymi ze Szwedami. Miało to miejsce we wrześniu 1635r. 26 września zorganizowano uroczystości z okazji podpisania pokoju w Sztumskiej Wsi, a w październiku miasto przekazało monarsze 20 000 zł na zakup barwy dla regimentu gwardii. Natomiast o samej kolorystyce strojów gwardii odnajdujemy wzmiankę w „Opis wjazdu, koronacji i wesela Cecylii Renaty i Władysława IV”. Autor zauważa że we wrześniu 1637 roku „Za temi szło kilka chorągwi piechoty królewskiej i spisniej w niemieckiej barwie błękitnej, …”. Czyli oddział piechoty królewskiej nosił się z niemiecka – „cudzoziemska” i w barwie błękitnej, co nie dziwi bo to tradycyjna barwa dla piechoty w Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

„ośmiuset Niemców ubranych błękitno”

Podobnie było w latach następnych, według relacji jednej z dwórek królowej Marii Gonzagi w czasie wjazdu królowej do Gdańska w 1646r. strój gwardii pieszej był: „błękitny szamerowany kordonkami złotymi...” i dalej „ośmiuset Niemców [pieszej] Gwardii Królewskiej, ubranych [było] błękitno, przez połowę muszkieterów i pikinierów...”. Wspaniałą ilustracją do tego opisu jest obraz „Wjazd Ludwiki Marii do Gdańska” gdzie pokazani są żołnierze w strojach niebieskich ze złotymi pasamonami.

fragment obrazu Jana de Baan’a

Niebieską barwę niemiecką nosi oficer z halabardą z obrazu Jana de Baan’a z 1663r przedstawiającego „Przyjęcie posłów szwedzkich w obozie pod Sztumdorfem 1635r”. Oficer nosi długa kurtkę dutchcoat lub kasak i pludry w kolorze niebieskim ze złotymi (żółtymi) wykończeniami pasamonami. Broń noszona na pendencie przewieszonym przez ramię. Buty długie do jazdy konnej, z nich wystają cannons. W prawej ręce oficer trzyma halabardę, w lewej kapelusz, zapewne filcowy, w obecności króla, zdjęty z głowy. Ciekawą rzeczą jest to że może to być oficer rajtarów. Rajtarów królewskich zaopatrywano w barwę i „alabardy”, by mogli pełnić funkcję straży przybocznej.

Wykrój kurtki piechura Gwardii JKM z lat 1637-1648 - Rekonstrukcja

wtorek, 7 stycznia 2014

Xięcią Radziwiłła - "czapki u nich a la mody"

Xiąże Krzysztof II Radziwiłł
W czasie odsieczy Smoleńska pierwszoplanową rolę odegrał król. Jednak wcześniej gdy wojska moskiewskie stanęły u wrót twierdzy, ciężar organizacji obrony i nękania wroga przyjął hetman polny Krzysztof II Radziwiłł. Wbrew swojemu dowódcy zaciągnął 2000 żołnierzy by obsadzić pograniczne zamki i główną twierdze.
Niestety według obecnej mojej wiedzy w czasie samej odsieczy Smoleńska Xiążę nie posiadał roty piechoty niemieckiej, tak jak to bywało we wcześniejszych wojnach, na przykład ze Szwedami. Pod Smoleńsk regiment piechoty niemieckiej przyprowadził Janusz Radziwiłł, syn hetmana polnego.
Parę lat później, już w czasie pokoju Xiążę także dysponował piechotą typu niemieckiego. Posiadamy nawet jej opis z czasu uroczystości weselnych Cecyli Renaty i Władysłąwa IV w 1637 roku. A tak brzmi ten opis:
"Po obiedzie weszła w miasto piechota niemiecka JMP wojewody wileńskiego Krystofa Radziwiłła, księcia na Birży i Dubnikach, hetmana wielkiego Wielkiego Księstwa Litewskiego, z chorągwią rowinioną i bębny. Zołdatów pod 200, barwa błękitna, czapki u nich á la mody"

czwartek, 2 stycznia 2014

Gwardia cz. I - Barwa czyli „mundury” Regimentu Pieszej Gwardii JKM

Barwa czyli „mundury” Regimentu Pieszej Gwardii KJM w czasie odsieczy smoleńskiej.

Władysław IV już jako królewicz dbał o swój wizerunek wielkiego wojownika. W 1617 roku brał udział w wyprawie na Moskwę zakończoną rozejmem Dywilińskim. Przy boku hetmana Karola Chodkiewicza i regimentarza Lubomirskiego był w obozie obrońców Chocimia w 1621r, i to na niego spłynął główny laur zwycięstwa. Najpewniej już w tym czasie nabył pewnego doświadczenia i mógł obserwować zachodnią sztukę wojenną, swoje obserwacje miał okazję uzupełnić w czasie swej podróży po zachodniej Europie. Gościł u generała Ambrosio Spinoli w czasie oblężenia Bredy, zapewne obserwując rozwój sztuki fortyfikacyjnej. W latach wojny z przyszłym Lwem Północy poznał zreformowaną, szwedzką sztukę wojowania. Jak się wydaje był dobrym obserwatorem i umiał wyciągać wnioski. Czas wojny z Moskwą w latach 1632-34r, jest czasem gdy w wojsku Rzeczpospolitej Obojga Narodów pod wpływem Władysława IV i jego obserwacji wojsk państw i władców europy zachodniej, w szeregach piechoty i artylerii zaczęto wprowadzać nowoczesną sztukę wojenną. Zaczęto też wprowadzać barwę w oddziałach typu cudzoziemskiego. Wydaje się, że wcześniej oddziały piechoty niemieckiej w większości najemne nie stosowały jednolitej barwy. Potwierdza to propozycja konwokacji warszawskiej z 1632 roku, która, by obniżyć koszty zaciągu piechoty typu polskiego zaproponowała: „Przykładem cudzoziemców, w jakiej kto sukni służyć chce, w takiej niech służy”. Wypowiedź ta sugeruje, że zwyczajowo tzw. Niemcy służący w Rzeczpospolitej nie nosili jednolitej barwy czyli jakby to dziś powiedziano munduru. Choć inne źródło z epoki, czyli list Krzysztofa Skrobowicza do Krzysztofa Radziwiłła z maja 1612 roku wspomina o wydaniu żołnierzom sukna. Oficerowie dostali lepszej, muszkieterzy gorszej jakości.

prawdopodobnie Regiment Gwardii Pieszej JKM
W czasie wyprawy smoleńskiej Regiment piechoty gwardii Władysława IV prawdopodobnie jeszcze nie miał ustalonej barwy. Z czasów tej wyprawy zachowało się kilka obrazów. Na kilku z nich u części oddziałów widać barwę niebieską, z ozdobami złotymi lub żółtymi (pasmanteria, epolety na ramionach, obszycia baskinek itp.), występuje też kolor czerwony. Na obrazie „Kapitulacja sztabu Szeina pod Smoleńskiem 1634r” z Muzeum Zamek w Kórniku, gwardia królewska (prawdopodobnie rajtarzy) nosi kolety, inaczej zwane spencerami i czerwone stroje z akcentami niebiesko-żółtymi. Część żołnierzy nosi wysokie, cześć niskie buty. Oficer ubrany w niebieski kasak, czerwone spodnie i czerwoną kurtkę. Widać koronkowy kołnierz i mankiety. Buty wysokie z łatami i ostrogami oraz wyłożonymi na wierzch tzw. canons z koronkami. Na obrazie pod tym samym tytułem, ale z muzeum w Zamku Warszawskim oddział muszkieterów ma wierzchni strój w barwie ciemno niebieskiej, spodnie czerwone. Na innych przedstawieniach widać też że czasami część oficerów i żołnierzy nosi czerwone spodnie.

Po lewej widoczny dowódca Reinhold Rosen, za nim oficerowie i chorążowie, w prawym dolnym rogu widoczni dwaj żołnierze.
prawdopodobnie Regiment Pieszy Gwardii JKM pod Smoleńskiem 1634r.
i jego dowódca oberster Reinhold Rosen.