wtorek, 31 grudnia 2013

die 31 Decembris - "huczna zabawa Sylwestrowa"

Tak się bawiono w Sylwestra roku 1633 pod twierdzą Smoleńską:

"31 De­cem­bris iż nie­przy­ja­ciel od tam­tej stro­ny ta­bo­rów swo­ich, gdzie oneg­daj­sza utarcz­ka była, da­le­ko się był za na­szy­mi z wiel­ką po­tę­gą za­gnał, była na­dzie­ja, że i zno­wu la­ces­si­tus mógł być od swych for­te­lów tak da­le­ko wy­wie­dzio­ny, żeby na­szy equ­estri pra­elio z nim de­cer­ne­re mo­gli. Prze­to Xią­żę nie małą część woj­ska przeded­niem z obo­zu wy­wiódł ku ostroż­ko­wi Pana Wo­je­wo­dzi­ca Ru­skie­go. Skąd po­tym na tro­je pod­dzie­liw­szy cho­rą­gwie, Jego Mo­ści Pana Ka­mie­niec­kie­go z kil­ką cho­rą­gwi w le­wym skrzy­dle, a P. Ma­da­leń­skie­go z pra­wej stro­ny w za­sad­ce za­krył, sam we środ­ku za­sa­dziw­szy w le­sie cho­rą­gwie i pie­cho­tę przy nich, wy­pra­wił P. Wo­je­wo­dzi­ca Ru­skie­go z jego cho­rą­gwią, aby nie­przy­ja­cie­la na tę za­sadz­kę, któ­ra we środ­ku sta­ła mie­dzy za­sadz­ki od obu bo­ków po­sta­wio­ne wy­wa­bił i na­wiódł.

Nie­przy­ja­ciel też lubo prze­strze­żo­ny, lubo spo­dzie­wa­jąc się zwy­kłych od ostroż­ków Wo­je­wo­dzi­ca Ru­skie­go go­ści, już był pie­cho­tę swo­ję opor­tu­nis lo­cis przy kon­nych za­sa­dził i pra­wie na to cze­kał. Na­tarł P. Wo­je­wo­dzic z swo­imi ludź­mi i z ochot­ni­kiem rzeź­ko i po­tym na­zad nie­przy­ja­cie­la na śred­nią za­sadz­kę na­wo­dząc ustę­po­wał. Ale mo­skiew­ska jez­da, czy po­bocz­nych za­sa­dzek po­strzeg­szy, czy­li swo­jej pie­cho­ty da­le­ko od­bie­gać nie chcąc, nie dała się do śred­niey za­sadz­ki wy­cią­gnąć, wszak­że tego nie uszła, żeby się była za­sad­ce JMP. Ka­mie­niec­kie­go z le­we­go skrzy­dła nad­sta­wić nie mia­ła, któ­ry ex in­si­diis wy­pad­szy, wsiadł na nie­przy­ja­cie­la męż­nie et cum ma­gna stra­ge na nim aż do pie­cho­ty jego je­chał. Co wi­dząc Kró­le­wic Ka­zi­mierz, któ­ry tam­że był, wi­dząc i Het­man, iż jez­da na­sza od pie­cho­ty mo­skiew­skiej w gę­stwie za­sa­dzo­nej po­no­sie­ła szko­dę, z jed­nej stro­ny pie­cho­cie swo­jej la­sem od pra­we­go boku, z dru­giej kon­nym cho­rą­gwiom, któ­re w śred­niej za­sadz­ce sta­ły, w oczy nie­przy­ja­cie­lo­wi na­stą­pić ka­zał. Non de­erat sibi ho­stis, bo i od musz­kie­ty­rów. i dzia­łek przy­bli­żo­nych, któ­rych w ba­ta­lii całe re­gi­men­ty sta­ły i z in­sze­go szań­cu bliz­kie­go gę­ste do nas kule la­ta­ły; ale za ła­ską Bożą a szczę­ściem JKM. od­gro­mio­na od bliż­szej swej pie­cho­ty jez­da mo­skiew­ska ze trzy tro­py pie­cho­ty swej (a w tro­pie po 24 pie­cho­ty) na mię­sne jat­ki wy­da­ła. A iż nie­przy­ja­ciel­ski har­cow­nik usta­wicz­nie pod­pa­dał, chcąc na­szych na pie­cho­tę na­wieść, za­czym w usta­wicz­nej z obu stron wrza­wie woj­sko było, nie ba­wi­li się na­szy wieź­nia­mi, ale co się na­wi­nę­ło, to W pień sie­kli. Trwa­ło to igrzy­sko wię­cej niż go­dzin trzy, bo i na for­te­le swo­je na­szych i na­szy nie­przy­ja­cie­la na pie­cho­tę i za­sadz­ki wza­jem­nym tań­cem na­wo­dzi­li.

Tym cza­sem P. Het­man, P. Ba­ro­na Siew­ka (!), P. Przy­pkow­skie­go, P. Ert­ma­na, P. Soł­ty­ka i mnie wy­pra­wił w tył ostro­go­wi Sze­hi­no­we­mu dla re­ko­gno­sko­wa­nia pew­nych miejsc, przy­daw­szy nam pro pra­esi­dio cho­rą­giew ta­tar­ską jed­nę. Pod­jeż­dża­li­śmy na strze­le­nie musz­kie­to­we pod ich obóz i do­syć dłu­go­śmy re­ko­gno­sko­wa­li, ho­ste in­te­rim in­si­dias me­tu­en­te in nos in­ve­chi non auso. In­te­rim na – szy się tam har­cem za­ba­wia­li, aże­śmy się na­zad do Het­ma­na wró­ci­li. Po zwró­ce­niu na­szym, wi­dząc Het­man, że nie­przy­ja­ciel w pole nie chce od swe­go ostroż­ka, woj­sku się re­ti­ro­wać ka­zał. Wie­sza­ła się jez­da nie­przy­ja­ciel­ska tro­chę nad re­ti­ra­dą na­szą, ale sko­ro się na­szy tro­chę do nich po­su­nę­li, to oni w nogę (!), aż tan­dem i wie­szać się prze­sta­li. Pa­dło tru­pa po­tro­sze, ale i więź­niów 15 wzię­to. Z na­szych dwóch to­wa­rzy­szów ubi­to, ran­nych i po­strze­la­nych kil­ka, mie­dzy nimi Jego Mość Pan Ka­mie­niec­ki i Pan Wo­je­wo­dzic Ru­ski, przez zbro­ję Oba­dwaj le­vi­ter za zmo­że­niem się kule sau­cii. Pan Pod­ko­mo­rzy Po­dol­ski Ka­li­now­ski w nogę szko­dli­wie po­strze­lon, że i do­tąd się liże. I tak ten prze­szły rok skoń­czył się oto szczę­śli­wie za ła­ską Bożą."


 
Zasadzka.




Jeszcze jeden ciekawy fragment jak to guzy życie ratowały:

"Gdy już spekulator nasz z drzewa dał znać, że p. kamienieckiego wszyscy Moskwa pominęli, z tyłu odkreły się chorągwie trzy na nieprzyjaciela, ale że je przewodnik nawiódł źle na dwie barzo głębokie przeprawy i parowy, omijać je daleko musieli i w oczy się potkawszy Moskwę aż w szańce na nich jadąc wegnali, tam postrzelono w nogę nad kostką na wylot p. podkomorzego podolskiego [Marcina Kalinowskiego], p. kamienieckiego [Aleksander Piaseczyński] w trzeci guz na piersiach, ale kula z boku przypadszy wiozła się po blachu przednim i tylko ramię stłukszy została"

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Wyposażenie piechoty cz. III - "Spisę to jest pikę na łokci siedm"


rysunek piki z traktatu Henrego Hexama

Spisa inaczej pika – ręczna broń drzewcowa, w czasach nas interesujących jej długość wahała się od 7 do 8 łokci „Spiśnik albo pikinier ma mieć szablę, toporek i spisę to jest pikę na łokci siedm, z ostrym grotem.” Z „PIECHOTNE ĆWICZENIE albo WOJENNOŚĆ PIESZA” osiem łokci za AMF „Trzy projekty” : „ Spisy z skarbu porządne i mocne wcześnie obmyśliwszy, długie na ośm łokci dobrej miary okrom grota.” W Muzeum Wojska Polskiego zachował się fragment drzewca piki z grotem i wąsami. Według badań dendrologicznych drzewce wykonane zostało z drewna jesionowego. Angielskie źródła podają długości piki od 8 do 16 stóp, drewno także jesion. W opracowaniach szwedzkich wspomina się o pikach wykonanych z drewna jesionowego ale także z drewna sosnowego, osikowego czy klonowego. Długość wahała się od 5,2 do 5,4 metra o średnica 3,5cm. Pika nie była równa na całej długości, miała kształt wrzeciona czyli na końcach zwężała się. Dzięki temu była wytrzymała i lżejsza.
grot piki z muzeum Arsenał w Kopenhadze
Wojsko zaopatrywało się w piki w cekhauzach. W 1648 roku „sprzedano … piki 180 sztuk po 2,5zł za jedną”. Wynika z tego że były tańsze od drzewek usarskich które kosztowały 9zł, a droższe od „kopi” może rohatyn dla petyhorców za które płacono po 1 złotym. W 1622 roku Krzysztof Radziwiłł z Birż sprowadzał spisy, ale nie wiadomo czy tam byy produkowane czy magazynowane w cekhauzie. Spisy zamawiano też w innych miastach tak jak w 1618 Janusz Radziwiłł pisał że obstalował (zapewne w Gdańsku) pięćset spis. Wiemy 1637 roku gwardia piesza Władysława IV
„w zbrojach i z spisami monstrowała się pod wałem i przez wszytek ten akt weselny zbrojna na warcie stawała.”
Inną krótszą wersją tej broni była półpika. Stosowana w walce na okrętach lub w czasie garnizonowej służby : „Pułpik albo pik krótkich dla codziennej warty w bramie”
groty pik z MWP

środa, 4 grudnia 2013

die 30 novembris 1633 et die 4 decembris 1633 - Poseł tatarski audiencyją miał, (...) około których regimenty piesze w sprawie stały.



Poseł tatarski rozmawia z królem Władysłąwem IV

30 Novembris

 Z Diariusza Smoleńskiego
"Audiencyja dana posłowi tatarskiemu w namiecie po obiedzie."

"Poseł tatarski audiencyją miał u KJM pod namiotami, około których regimenty piesze w sprawie stały, listy oddawał od chana, chęć i przjaźń oświadczał, i jako na znak tej i na powinszowanie szczęśliwego panowania pierwszego posła wysłał był przed tym, o którego odprawę prędką prosił, także jako przeciwko Moskwie posłał był pierwej 80 000, a potym 100 000 wojska przypomniał i dalej jeszcze nieprzyjaciela tego JKMci pomagać obiecuje i wszystkim przyjaciołom jego przyjacielem być, a nieprzyjaciołom nieprzyjacielem. Odpowiedział im na to jm. ksiądz kanclerz, iż KJM wdzięcznie to oświadczenie chęci pana jego i dalsze obiecowanie przyjmować, swoje także jemu ofiarować raczy."

Poseł tatarski wysłany przez Dżanibeka II oczywiście bardzo się przechwalał. Granice moskiewskie najechało w 1632 roku 20 000 ordyńców, a rok później trochę więcej powiódł carewicz Mubarek Gerej, łupiąc południowe ziemię państwa Moskiewskiego. Była to dosyć duża przysługa dla walczącej Rzeczypospolitej, jednak nie wszyscy ordyńcy sprzyjali Rzeczypospolitej. W czerwcu 1633 roku Orda Nogajska najechała południowe kresy Rzeczypospolitej. Wtargnęli oni na Podole i łupili kraj. Hetman Koniecpolski zebrawszy siły dogonił tatarskich rabusiów i w bitwie pod Sasowym Rogiem wojska kwarciane pokonały wroga uwalniając cały jasyr i odzyskując łupy, konie i bydło. W czasie gdy pod koniec października Władysław IV zamykał Szeina w obozie pod Smoleńskiem, następna wyprawa Tatarów uderzyła na Podole. I znowu Nogaje pod wodzą synów Kantymira sprzymierzeni z Abazy Paszą, nic nie wskórawszy pod bronionym Kamieńcem, wycofali się jak niepyszni za Dniestr. Miało to miejsce w dniach 21-22 października 1633 roku.

Ciekawy jest opis "około których regimenty piesze w sprawie stały". Na plafonie z pałacu Biskupów w Kielcach, jest namalowana ta scena. Widać tam pięknie uszykowane wojska a wśród nich prawdopodobnie Gwardię Pieszą Jego Królewskiej Mości. Stoi ona za Chorągwią Husarską Króla Jmci. Na pierwszym planie oddziału stoi chorąży, dalej dobosz z bębnem w strefy w barwach króla czyli  biały, żółty, czerwony i niebieski. Stoi też oficer w hełmie ze strusimi piórami czerwono niebieskimi a za nim muszkieter. W tle za pierwszym szeregiem stoi reszta żołnierzy. W tle za cąłym obrazem stoi okazały namiot też w barwach króla, być może ten, który występuje w opisach.

Regiment Gwardii Pieszej JKM



tak też audiencję opisuje Albrycht Stanisław Radziwiłł kanclerz litewski:

"Król w obecności senatorów wysłuchał poselstwa tatarskiego. Treścią poselstwa było odnowienie ofiarowanej przyjaźni; chwalili się że jej dowiedli w lecie przeciwko Moskwie, łupiąc kraj. Wojsko i teraz jest gotowe, deklarując się, że wstępując w ślady swych poprzedników będzie przyjacielem przyjaciół króla, a wrogiem wrogów. Wręczyli także kilka listów. Posłów było trzech. Kanclerz odpowiedział: J. K. M. wyraża wdzięczność chanowi, który żywi niezachwianą chęć trwania w sąsiedzkiej przyjaźni i przyrzeka oddać w służbę Majestatu swoje wojsko. J. K. M. odpowiada tym samym afektem i pragnie, by chan był pewny jego królewskiej przyjaźni i życzliwości. Odpowiedź na listy nastąpi po przetłumaczeniu. Przyczyną zwłoki (bowiem posłowie byli przez kilka tygodni zatrzymani w Smoleńsku) i przetrzymania była wieść o wojnie tureckiej. Gdy zaś wszystko uspokoiło się, niech nie wątpią, że możliwie prędko zostali łaskawie dopuszczeni do ucałowania ręki królewskiej i odprawienia poselstwa. Gdy posłowie wyszli, król opuścił namiot wzniesiony na tę uroczystość i powrócił do swego miejsca postoju."

A tak później w dzień św Barbary odprawiono posła tatarskiego:

4 Decembris

W obozie pod Smoleńskiem zwykły dzień na wojaczce schodził ale i inne wydarzenia miały miejsce:
z pamiętnika A. S. Radziwiłła:
"Rotmistrz Piotrowski z wojska litewskiego powrócił ze szczęśliwie przeprowadzonej wycieczki (zwanej czatą). Przyprowadził 200 Moskwy pochwyconych blisko Białej. Tego dnia poseł tatarski wyjechał odprawiony przez króla po otrzymaniu listów."

a w Diariuszu Smoleńskim znajdujemy:
"Poseł tatarski wziął odpawę od JKM tamże, gdzie pierwej miał audiencyją przez jm. ks. kanclerza w ten sens, aby carowi Dziambekgerejowi za chęci oświadczenie i wojska przeciw nieprzyjacielowi Moskwicinowi po dwakroć posłanie podziękował. Także aby żądał będzie-li tego potrzeba, aby dalszą jeszcze w tej mierze chęć z wojskiem swym pokazał, za co JKM też jemu przyjaźń swą i chęć przyjacielską ofiarował. Aby także oznajmił, iż wielki poseł z upominkami już dotychczas w drodze, toż i posłowi od sułtana Gałki i nuradina powiedzieć poruczono, mianowice żądając, aby statecznej przyjaźni między KJM a carem przestrzegali i przyjaciołom JKM przyjacielem, a nieprzyjaciołom nieprzyjacielem się stawili. A na ostatek do szaty JKM pocałowania przypuszczeni, po którym suplikowali o trzech więźniów Tatarzynów, których JKM pozwolić raczył."

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Wyposażenie piechoty cz. II - "Krajcar dla wychędożenia rury"


We wszystkich swoich pracach A. M. Fredro napomina by przy muszkiecie „stępel był z krajcarem, dłuższy niż rura, dla wychędożenia rury do samego spodu w czem w rzemieślników strzelbę robiących przestrzegać trzeba, bo w gładkości rury szybko kula idzie, kiedy rdzą rura nie obsiędzie”.
We wcześniejszych latach J. J. Wallhausen w KriegKunst zu Fuss także rysował grajcary i zalecał by ein jeder Musquetirer posiadał Krakzer do czyszczenia rur, gdy się zabrudzą od wielokrotnego strzelania lub wilgoci, a ein jeder Corporal powinien mieć eisernen Stamper do wyciągania niewystrzelonych kul. Wspomina o tym A. M. Fredro w Piechotne Ćwiczenie ... - niektórzy porządni oficyjerowie przy dziesiątnikach tylko takowe stęple z krajcarami mają, aby żołdat każdy, gdy mu go potrzeba, dla przechędożenia rury mógł go zażyć), aby rdza nie zasiadła, czym kula opierając się nie szybko idzie.  
Do dziś w muzeach zachowały się oryginalne grajcary, o różnych kształtach i możemy je podziwiać.





piątek, 22 listopada 2013

Wyposażenie piechoty cz. I - "Muszkiet … rurę pięć piędzi wzdłuż najmniej mający"


Muszkiet paradny, niderlandzki ze zbiorów MWP.

Wyposażenie muszkietera – broń strzelecka i oporządzenie doń potrzebne.
Muszkiety:
W XVII wieku w Rzeczypospolitej powoływano oddziały muszkieterskie, muszkieterowie stawiali się z własną bronią, jeśli jej nie mieli była ona im kupowana, a jej koszty starano się potrącać z żołdu. Według źródeł, które dotrwały do naszych czasów muszkiety kupowano w Niderlandach, Rzeszy, a także w miastach Korony i Litwy takich jak Gdańsk czy Toruń czy Wilno.
Nasi ówcześni wodzowie baczyli, by muszkiety były odpowiedniej jakości i dorównywały broni używanej przez naszych przeciwników takich jak Szwedzi. Mieli rozeznanie, że rucznice hajduków nie sprostają w polu dalekosiężnym muszkietom muszkieterów i radzili, by muszkiety sprowadzane dla wojsk Rzeczypospolitej były długie, porządne i odpowiednio donośne. Wielkość lufy, jej proporcje podaje Andrzej Del Aqua w swojej księdze „Praxis …”-„W przeszłym rozdziale traktowałem o godności profesyjej wojenny i o wadze muszkietu, teraz słusznie mam eksplikować po części o tej jego wadze, aby lepiej mię rozumieli i formować go z prawdziwy reguły długością i grubością mogli, żeby był łacno w ręce człowieka sus tentowany i nakierowany. Przeto mówię, iż gęba muszkietu A ma być uncyj 2 jego kula, to jest, z każdego funtu ołowu ma się formować kul 8, i mianowany funt przyjdzie być uncyj 16, albo łotów 32. I jego długość rury AB ma mieć gąb 64. Grubość u komory, kędy jest zapał B, ma być pół gęby od każdy strony duszy. Ta jest najlepsza proporcyja,, która ma się używać, choć ich wiele, każą robić dłuższy, grubszy, krótszy.”. Z tego wynika, że przy kalibrze 20 mm długość lufy powinna mieć 128 cm, a przy 22 mm 140,8 cm, co już chyba jest lekką przesadą. W późniejszych czasach  Andrzej Maksymilian Fredro radził w swych pismach by muszkiet … rurę pięć piędzi wzdłuż najmniej mający czyli około 100-110 cm długości lufy, w zależności jaką długość piędzi przyjmiemy. Musiały mieć też odpowiedni wagomiar, czyli odpowiednik dzisiejszego kalibru. Według zaleceń  autora „Komput Wojska Rzplitej i płacy jego roku 1626 Pruskiego” na „muszkieterów jedno wystrzelenie kładąc funt 1 na 10 nabicia”, a dla „piechoty polskiej kładąc z funtu strzelenia 16”. Z tego wynika, że na jeden strzał z muszkietu potrzebne było 3,2 łuta, czyli taki wagomiar miały mieć muszkiety na kampanię w czasie wojny w Prusach 1626-27r. I jak widać były one mocniejsze od polskich rusznic hajduków. Pani Zofia Stefańska w swoich pracach podaje, że taki wagomiar 3,2 łuta odpowiada 20-22 mm kalibru lufy. Podobny standard w swoich wojskach niderlandzkich wprowadził w 1599 roku Maurycy Orański. Dlatego logiczne się wydaje, że sprowadzane z Niderlandów muszkiety miały właśnie taki kaliber. W Rzeczypospolitej takie duże muszkiety nazywano „kobyłami”, ważyły one około 6,4 do 6,8 kg. Muszkiety typu niemieckiego miały mniejsze kalibry 18-20 mm czyli 1,5 do 2 łutów. Sporo takich muszkietów możemy odnaleźć w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego. 

Muszkieter z muszkietem niderlandzkim.

Pod względem wielkości, kalibru i ciężaru możemy je podzielić na trzy podstawowe grupy:

  • najkrótsze i o najmniejszym kalibrze 16-18 mm (1-1,5 łuta wagomiaru kul) długości 137-140 cm, wagi 3,90-6,30 kg
  • średnie, kaliber 17-20 mm (1,5-2 łuty wagomiaru kul), długości 147,4-155 cm, wagi tej samej mniej więcej co poprzednie
  • najdłuższe, kaliber 19,5-22 mm (ok. 2-3,2 łutów wagomiaru kul), długości 156-158 cm, wagi 4,10-6,98 kg
u góry: muszkiet lontowy z Suhl, w tabeli nr 428
u dołu:
"muszkiet kołowy pewny, rurę pięć piędzi wzdłuż najmniej mający"


 
widok panewki muszkietu z Suhl (nr428)




wtorek, 19 listopada 2013

Septembris 1632 - Moskwa rusza pod Smoleńsk - Dorohobuż

Ostatniego dnia września Moskale zdobyli Sierpiejsk, i dalej straż przednia Szejna pod Dorohobuż podeszła. Aleksander Gosiewski przygotował do obrony warowną fortecę bo jak pisał pisał 17 czerwca "Ja na ten czas tu w Dorohobużu wałowej roboty pilnuję, którą jeśli P. Bóg pogody użyczy, za niedziel kilka dokończyć spodziewam się, gdy zaś we wszystkim swój weźmie skutek, nadzieja w Bogu że warowna będzie forteca".
Hetman W. Litewski Lew Sapieha na zlecenie "JMKs. arch. gnieźnieński i drudzy Ichm. pp. senatorowie zlecić mi raczyli, abym presidiis zamki pograniczne opatrzył i dla wnętrznego pokoju sześćset człowieka zaciągnął. Ja czyniąc zadość intencją Ich Mości, przypowiedziałem na zamki, to jest [...] piechoty na Dorohobuż 200". Historycy podają że załogę Dorohobuża stanowić mogło do 500 ludzi pod dowództwem komendanta Jerzego Łuskiny. Jednak po dwutygodniowej walce Moskale miasto i zamek spalili. Moskwa "wielki terror uczyniła obywatelom" Miasto spalono i "pobito siła ludzi".
 Tak o tych wydarzeniach 30 października pisał A. S. Radziwiłł:
"Tymczasem nadszedł list od prymasa oznajmujący o posuwaniu się Moskwy, o wzięciu Dorohobuża i o wysłaniu przez nich wojsk pod Smoleńsk. Wieści te zostały przekazane przez samego wojewodę smoleńskiego z datą 15 października. "
Rekonstrukcja siedemnastowiecznego Dorohobuża.

die 8 novembris 1632 - Władysław Zygmunt Waza elektem na tron Rzeczypospolitej

Portret królewicza Władysława Zygmunta

die 8 novembris 1632 głosowano nad wyborem elekta do korony Rzeczypospolitej
"Dziwna rzecz, w ciągu jednej godziny dokonała się elekcja. Nasze województwo zasiadło we wspaniałym namiocie. Powstawszy, wszyscy jednomyślnie (co niesłychane), bez wyjątku, obraliśmy Władysława." Po tej elekcji wszyscy wrócili do koła. Tam składano oświadczenia.
Książę Radziwiłł ogłaszając elekcję województwa wileńskiego dodał: "Oświadczam się za Władysławem jako królem polskim życząc mu, aby długo żył, był szczęśliwy jak Władysław Jagiełło, wsławiony triumfami jak Bolesław Krzywousty, pobożny jak Kazimierz, kochany przez swych poddanych jak Zygmunt I, hojny w rozdawaniu praw i wolności jak Zygmunt August"

Gdy w dniu 13 listopada posłowie króla zaprzysięgli w kole Artykuły Henrykowskie i Pacta Conventa, a odbyło się to na dywanie z rozkazu prymasa rozciągniętym pośrodku koła, bo posłowie króla skarżyli się na błoto po deszczu. Po tym prymas nominował króla, a marszałek oznajmił wszystkim o elekcji króla: "Ponieważ arcybiskup gnieźnieński jako prymas i pierwszy książę Królestwa nominował Najjaśniejszego Władysława Zygmunta, teraźniejszego króla Szwecji i królewicza polskiego, królem i panem naszego Królestwa, przeto  i ja z urzędu swego dla całej Rzeczypospolitej ogłaszam go królem i panem, co tedy niech będzie szczęśliwe i błogosławione. Niech żyje Władysław Zygmunt". Dalej relacjonuje A.S Radziwiłł: "Vivat, vivat, vivat! Na te głosy  zatrąbili trębacze na trzech pagórkach na odległość rzutu kamieniem rozstawieni i dali znak zbrojnym stojącym na wałach miejskich, by zaczęli strzelać z dział i muszkietów. Kanonada ta trwała trzy godziny. [...] Kiedy zbliżaliśmy się do miasta, z podziwem słuchaliśmy palby muszkietów, a liczono do 18 000 piechoty. Zdało się, że rozbrzmiewają i grzmią ziemia i niebo"
W parę dni potem A. S. Radziwiłł znów był świadkiem strzelania i popisu wojska: "Kiedy potem odwiedziłem nuncjusza, aby go pożegnać, ten na wieść o wyjeździe króla wsiadł do mojej karety i udał się ze mną w pole. Było tam kilkuset kopijników na najpiękniejszych koniach i we wspaniałych zbrojach, strojnych w lamparcie i tygrysie skóry. Piechoty służałej do 18 000; wszyscy przed królem sprawnie ognia dawali i, jak mówią, musztrowali się."
"ognia dawali i, jak mówią, musztrowali się"
portret królewicza Władysława pochodzi ze zbiorów Muzeum xx. Czartoryskich w Krakowie

czwartek, 14 listopada 2013

Augustii 1632 - Moskwa zbiera siły


Po wielomiesięcznych przygotowaniach wojska moskiewskie w wielkiej sile zebrały się w sierpniu by ruszyć na Rzeczpospolitą.
Car Michał Fiodorowicz wystawił:
Wojska własne moskowskawo stroja:
Piechota - strzelcy których smieta z początku roku podaje na 33 755 ludzi
a w nich było 6 100 strzelców moskiewskich z 12 wyższymi dowódcami i 61 setnikami, z czego w samej stolicy, jako podpora i straż carskiego tronu. pełniło słuzbę 4 500 ludzi z 11 wyższymi dowódcami i 45 setnikami
a reszta ze strzelców gorodowych stacjonujących i pełniących służbę w innych miastach Moskwy
Jazda - złożona z ze szlachty, bojarskije dieti, których smieta oblicza na 24 714 ludzi
kozacy w liczbie 11 471
Tatarzy w liczbie 9 549
oraz 8 000 Tatarów służących w rejonie Ponizowych i sybbirskich grodów
Gwardia moskiewska 2 963 ludzi

w sumie wojska własne moskowskowo stroja liczyły 92 343 ludzi

Do tego nalezy doliczyć wojska cudzoziemskie i na sposób cudzoziemski wyszkolone w liczbie 25 241 ludzi
co razem dawało 123 837 ludzi.

Z całego tego wojska, o którym pisze rosyjski kronikarz "o tom ruskija Istoriki powiestwujut, jako w wielicej Rossii takowo ratnawo strojstwa nie bywało" około 60 000 z końcem sierpnia ruszyło przeciw Rzeczypospolitej zdobywać Smoleńsk i inne pograniczne zamki od Czernichowa do Inflant.
Oporządzenie jeździeckie. Rycina z połowy XVI wieku

Stroje państwa moskiewskiego. XVII wiek.



wtorek, 12 listopada 2013

die 7-8 No­vem­bris 1633 - kaletka Angielczyka.


We wrześniu i październiku 1633 roku wojska JKM ścisnęły Moskali w obozie Szeina. Ci słali do Cara listy o pomoc, i taka o to przygoda wynikła:

"Ztą­dże sro­gi głód wzglę­dem koni cier­pią, tak iż od nich znacz­nie od­pa­dli, gwo­li cze­mu wy­pra­wi­li byli do Cara jed­ne­go Lej­te­nan­ta na imię Pe­ter Hen­ne­ma­na Gdańsz­cza­ni­na z li­sty, oznaj­mu­jąc o swoich nie­do­stat­kach i wiel­kim ści­śnie­niu (przy któ­rym było in­szych li­stów wie­le do róż­nych bo­jar mo­skiew­skich), przy­daw­szy mu koni 40. Ci, nie mo­gąc in­szą dro­gą się prze­kraść, po­szli tą stro­ną mimo Dzie­wi­czą górę ku Bia­łej. Ale dwóch z nich 7-No­vem­bris przy­wie­dzio­no z fa­scy­ku­łem li­stów, któ­rzy na­przód w kon­fes­sa­tach swo­ich o nie­do­stat­kach obo­zu swe­go, a mia­no­wi­cie wzglę­dem kon­nych, potym o wy­pra­wie­niu tego Hen­ne­ma­na po­wie­dzie­li. [...] Ja­koż na­za­jutrz, to jest 8 No­vem­bris wpadł w ręce na­sze. Ten mie­dzy in­szy­mi kon­fes­sa­ta­mi o znacz­nym ści­śnie­niu woj­ska nie­przy­ja­ciel­skie­go po­wie­dział. [...] Po­wie­dział, że i o od­sie­czy się spo­dzie­wa nie­przy­ja­ciel Maj­stru­ka ze 20000 dwo­ru carskie­go. I już snadź 4000 lu­dzi jest w Do­ro­ho­bu­żu, któ­rzy na dru­gich ocze­ki­wa­ją. Przy których to ludziech twier­dził być jed­ne­go An­giel­czy­ka, któ­ry ro­zu­mie­jąc, że jesz­cze obóz mo­skiew­ski jest pod Smo­leń­skiem, na­ro­bił był kil­ka­set trą­bek z bla­chy, któ­ry­mi dymy ja­kieś za­raź­li­we lu­dzi za­bija­ją­ce pusz­czać miał. Tych i te­raz prze­ciw nam chce za­ży­wać. O tym­że ku­gla­rzu tref­ną pra­wił nar­ra­cyą, twier­dząc, że sam na to pa­trzył. Do­ma­gał się (po­wia­dał) u Cara w sto­li­cy, aby mu obe­rster­stwo kon­fe­ro­wał, obie­cu­jąc pręd­ko re­gi­ment ze­brać. Gdy mu tego Car od­mó­wił, po­czął o tę re­pul­sę expo­stu­lo­wać, chlu­biąc się, że taką sztu­kę umie, ja­kiej­by ża­den z daw­nych obe­rste­rów do­ka­zać nie mógł. Co gdy Cara do­szło, roz­ka­zał Iwa­nu Mi­ki­ty­czo­wi, stry­jo­wi swe­mu, aby się kunsz­to­wi temu przy­pa­trzył. Za­wo­ła­ny od Mi­ki­ty­cza An­giel­czyk i do izby wpro­wa­dzo­ny, o woli car­skiej wia­do­mość od nie­go wziąw­szy, spy­tał, ja­kich­by Ca­ro­wi lu­dzi po­trze­ba było? Od­po­wie Mi­ki­tycz: "Raj­ta­rów." Zara­zem tedy An­giel­czyk do swo­jej ka­let­ki; do­bę­dzie z niej dre­wien­ka na kształt mysz­ki, wrzu­ci to dre­wien­ko pod piec w dziu­rę, za­ko­ła­taw­szy w piec pal­ca­tem, za­wo­ła;

"He­raus!" Ali­ści raj­tar na ko­niu w zu­peł­nym ki­ry­sie wy­je­dzie. Pyta Mi­ki­ty­cza, je­śli­by wię­cej po­trzeba. I to an­nu­en­te, zno­wu za­ko­ła­ce, "he­raus" wo­ła­jąc. Ali­ści się kil­ka­na­ście raj­ta­rów z onej dziu­ry wy­sy­pie. Po­czną po onej izbie się uwi­jać, a Mi­ki­tycz w nogi. Do­pie­ro po­szle do one­go ku­gla­rza, żeby swo­im raj­ta­rom wy­je­chać z izby ka­zał, lecz on nie chciał, ażby ich pier­wej Mi­ki­tycz po­czę­sto­wał. Przy­nie­sio­no za­tym flasz­kę go­rzał­ki wiel­ką, któ­rą on z swy­mi ju­na­ka­mi wy­piw­szy, na­zad im do dziu­ry ka­zał. Oni dic­to pa­ru­erunt, a on swe­go z niej dre­wien­ka do­byw­szy do ka­let­ki go scho­wał. Sła­be sub­si­dium woj­sku pod Smo­leń­skiem bę­dą­ce­mu z tych raj­ta­rów Car być ro­zu­miał, dla te­goż one­go ku­gla­rza bła­zeń­stwem od­pra­wił, a mia­sto obe­rster­stwa, le­d­wo mu w woj­sku swo­im być po­zwo­lił."

czwartek, 31 października 2013

die 27 Octobris 1633 - "Castra Cosaccorum" i Tatarzy pod Smoleńskiem


"Z listu p. [Andrzeja] Bujalskiego pisarza kancelaryjej JKM
Po przeszłym pisaniu mym nihil innovatum, tylko że zaporowskie wojsko dziś w nocy stanęło po drugiej stronie Dniepru ex opposito naszego obozu, gdzie zalegli pas do Drohobuża i tak już refugium żadnego nie ma nieprzyjaciel, oprócz mimo Dziewiczą Górę pod armatę naszą, gdzieby im przyszło iść mimo piechoty naszej. Trzy tysiące i dział 12, które są na górę zawiedzione i z nich obóz nieprzyjacielski przez Dniepr strychują i macają, tak że wczora między nogi Sejnowi kula padła, o czym przedawczykowie Anglikowie dali sprawę. Mosty dwa od naszego obozu do Kozaków stanęły, jeden na płtach, drugi na łodziach. Poseł tatarski przyjechał do obozu. Dostano w tym tygodniu dwu bojarów znacznych i Tatarzy na krzczonego, który był przy obersteru Lesli, i naleziono przy nim kilkanaście kluczyków od szkatuły Leslowej, także i szancmistrza Zaporowscy podpadszy pod ostróg dostali Olendra. Taka wieść u Moskwy, że nam 20 000 Tatarów na pomoc idzie. Teraz przysłali trębacza na [roz]gowor albo traktaty, prosić o więźnie albo podobno najbarziej, aby się jako wyśliznęli będąc ściśnieni, a o działa im idzie, których 60 mają przy sobie, a 5 burzących, które Smoleńska do ostroga to sprowadzili piechocie po półtorasta rubli od każdego zapłaciwszy, co sprowadzili. Prochów snadź mają 1000 beczek, knotów na cały rok, także i żywności ma Sejn dosyć, ale tu głodny ze swemi trzyma się w obozie przy ostrogu Sejnowym, a najbarziej dla koni. Datum z Okoliczy Bohdanowej die 27 Octobris 1633."

Po ciężkich walkach o Żaworonkowe Wzgórza, Król postanowił zamknąć siły Szeina. Jednym z elementów tego planu było przerzucenie przez Smoleńsk na drugi brzeg Dniepru Kozaków Zaporowskich, przeprowadzenie ich pod nosem głównych sił Moskiewskich i założenie obozu. Ich obóz miał stanąć na południe od obozu królewskiego, obok umocnionego obozu Arciszewskiego, i zamknąć siłom moskiewskim drogę do Moskwy.  Na rycinie Hondiusa, którą zamieściłem powyżej widać tylko jeden most przerzucony przez Dniepr. Według opisów było ich dwa . Łączyły one główny obóz polski z przedmościem obsadzonym przez regimentu Arciszewskiego,  obozem  Kozackim i redutą kompanii Platera. Według Wacława Lipińskiego tratwy (płty) pod jeden z tych mostów zdobył na Moskwicinach Regiment Gwardii Pieszej pod dowództwem pułkownika Rosena.
O Tatarach napiszę za miesiąc.

plan "Castra Cosaccorum Saporoviorum"

środa, 20 lutego 2013

die 20 Februarii - List przypowiedni dany urodzonemu Reinholdowi Roznowi




„ Władysław Czwarty z łaski bożej król polski, wielkie książę litewskie, ruskie, pruskie, mazowieckie, inflanckie, żmudzkie i szwedzki, gocki, wandalski dziedziczny król, obrany wielki car moskiewski etc. Wszem wobec i każdemu z osobna któregokolwiek stanu ludziom i condicjej poddanym naszym a mianowicie urzędom tak grodzkim jako i miejskim którychkolwiek województw i ziem oznajmujemy, iżeśmy dali list nasz przypowiedni na dwanaście set piechoty polskiej urodzonemu Reinholdowi Roznowi pokojowemu dworzaninowi, obersterowi i capitanowi gwardiej naszej, którą osobliwie z ludzi szlacheckich za żołdem cudzoziemskiej piechoty zbierać i trybem cudzoziemskim w postępkach wojennych ćwiczyć i tak ćwiczoną i wyprawną onę przy Nas jako dworską do Moskwy albo tam gdzie potrzeba ukaże prowadzić będzie powinien, na której zebranie poseła szlachetnego Mikołaja Komoniego, rotmistrza swego. Przeto rozkazujemy wiernościom waszym abyście pomienionemu capitanowi na którymkolwiek miejscu będzie się bawił i ludzie zaciągał nie przeszkadzali ale wszędy go wolno, którędykolwiek pójdzie i ludzie w zaciągu będące poprowadzi, nie broniąc mu zwyczajnych stanowisk, przepuścili. Tak jednak aby się i on przystojnie zachował i ludziom ubogim w dobrach naszych duchownych i szlacheckich żadnych krzywd i przykrości nie czynił. Inaczej tedy nie uczynicie wierności wasze dla łaski naszej. Dan w Krakowie, dnia XX miesiąca lutego. Roku Pańskiego MDCXXXIII. Panowania królestw naszych polskiego i szwedzkiego pierwszego roku.

Vladislaus Rex. ”