środa, 8 stycznia 2020

Modne słowo na dziś "Klimat"

Ostatnio opublikowano statystyki najczęściej używanych słów w świecie. jednym z nich było słowo "klimat" Nie przypominam sobie bym często zapytywał dzieci przy śniadaniu, czy kolacji jaki to mamy obecnie klimat, ale statystyki rządzą się swoimi prawami.
A jaki klimat był pare set lat temu? Mała epoka lodowa jaka panowała w XVII wieku sugeruje nam mroźne zimy, trzaskający mróz i zaspy śniegu.
Sięgnijmy do źródeł, jest  początek stycznia roku pańskiego 1633. W Rzeczpospolitej parę miesięcy wcześniej zmarł król Zygmunt III Wazy, jego następcą został jego syn Władysław IV, w granice Litwy wdarła się Moskwa i obległa Smoleńsk, a w Krakowie szykowano się do pogrzebu jednego króla i koronacji drugiego. Dlatego też xiąże Albrycht Stanisław Radziwiłł mający wtedy 39 lat, szykował się do drogi ze swojego domu w Ołyce.

„Tymczasem nadeszła pora wyruszenia do Krakowa. Ponieważ po dotychczasowym zimnie zaczął padać spory deszcz, pocieszaliśmy się zbliżającym się nowiem, z którym, jak mieliśmy nadzieję, ponownie pojawi się mróz. Jednak zwiodła nas domowa astrologia, gdy bowiem 10-go tegoż miesiąca wyruszyłem z Ołyki, a także zwłoki królewskie opuściły Warszawę 8-go, w dzień i w nocy padał ulewny deszcz, tak iż z powodu rozmiękłej ziemi ledwo mogliśmy zrobić trzy do czterech mil dziennie. Wozy niekiedy musiały zatrzymywać się na nocleg w polu, a raczej w błocie.Ci którzy towarzyszyli ciałom królewskim, doznali szczególnych trudności. ...”

Fragment obrazu Piotra Snayersa "Oblężenie Bredy 1625 rok"


„Ponieważ jednak rozchodziły się wieści o przybyciu króla do Krakowa 22-go, należało pospieszać, zwłaszcza że ciała królewskie tegoż dnia przywieziono do Łobzowa. Wobec tego zostawiwszy w Osieku żonę i wozy, konno udałem się do Krakowa, bez kuchni, bez łoża, najgorszą drogą, przy obrzydliwej pogodzie i, aż do murów miejskich, siekącym w twarz szronem wichrze.

23 stycznia

Jednak 23-go pod wieczór wjechałem do miasta i tu od razu dowiedziałem się, że termin pogrzebu został przesunięty.”

Jak wynika z zapisów w pamiętników i wtedy można było narzekać na ocieplenie klimatu, brak mrozów i śniegu, tylko deszcz, błoto i deszcz.
Drugą ciekawą rzeczą jest prędkość podróży. Między Ołyką a Krakowem jest około 500 km. Jak widać drogę tę xiążę przebył w 15 dni, część wozami do Osieka (około 350 km) część konno (około 130-140 km). Jedni powiedzą wolno inni, że szybko :). Na początku orszak wozów xięcia jechał od 21 do 30 km dziennie. Według mnie to dużo jak na nie sprzyjające warunki, ale z narzekań wynika, że mogli jechać szybciej. Niestety nie wiemy ile dni zajęło xsięciu pokonanie ostatnich 18 mil. Z późniejszych wspominek że żona xięcia dotarła do Krakowa dzień później.
I trzecia mała rzecz, ale też ciekawa, na jaką natrafiamy w tym tekście. To z czym podróżowano, z kuchnią i łożem. Xiąże musiał zostawić przy wozach i kuchnie i łoże w spiesznej drodze do Krakowa.
Mała ciekawostka - wyznaczając pieszą trasę z Ołyki do Krakowa mapa googla prowadzi przez Osiek nad Wisłą ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz