"31 Decembris iż nieprzyjaciel od tamtej strony taborów swoich, gdzie onegdajsza utarczka była, daleko się był za naszymi z wielką potęgą zagnał, była nadzieja, że i znowu lacessitus mógł być od swych fortelów tak daleko wywiedziony, żeby naszy equestri praelio z nim decernere mogli. Przeto Xiążę nie małą część wojska przededniem z obozu wywiódł ku ostrożkowi Pana Wojewodzica Ruskiego. Skąd potym na troje poddzieliwszy chorągwie, Jego Mości Pana Kamienieckiego z kilką chorągwi w lewym skrzydle, a P. Madaleńskiego z prawej strony w zasadce zakrył, sam we środku zasadziwszy w lesie chorągwie i piechotę przy nich, wyprawił P. Wojewodzica Ruskiego z jego chorągwią, aby nieprzyjaciela na tę zasadzkę, która we środku stała miedzy zasadzki od obu boków postawione wywabił i nawiódł.
Nieprzyjaciel też lubo przestrzeżony, lubo spodziewając się zwykłych od ostrożków Wojewodzica Ruskiego gości, już był piechotę swoję oportunis locis przy konnych zasadził i prawie na to czekał. Natarł P. Wojewodzic z swoimi ludźmi i z ochotnikiem rzeźko i potym nazad nieprzyjaciela na średnią zasadzkę nawodząc ustępował. Ale moskiewska jezda, czy pobocznych zasadzek postrzegszy, czyli swojej piechoty daleko odbiegać nie chcąc, nie dała się do średniey zasadzki wyciągnąć, wszakże tego nie uszła, żeby się była zasadce JMP. Kamienieckiego z lewego skrzydła nadstawić nie miała, który ex insidiis wypadszy, wsiadł na nieprzyjaciela mężnie et cum magna strage na nim aż do piechoty jego jechał. Co widząc Królewic Kazimierz, który tamże był, widząc i Hetman, iż jezda nasza od piechoty moskiewskiej w gęstwie zasadzonej ponosieła szkodę, z jednej strony piechocie swojej lasem od prawego boku, z drugiej konnym chorągwiom, które w średniej zasadzce stały, w oczy nieprzyjacielowi nastąpić kazał. Non deerat sibi hostis, bo i od muszkietyrów. i działek przybliżonych, których w batalii całe regimenty stały i z inszego szańcu blizkiego gęste do nas kule latały; ale za łaską Bożą a szczęściem JKM. odgromiona od bliższej swej piechoty jezda moskiewska ze trzy tropy piechoty swej (a w tropie po 24 piechoty) na mięsne jatki wydała. A iż nieprzyjacielski harcownik ustawicznie podpadał, chcąc naszych na piechotę nawieść, zaczym w ustawicznej z obu stron wrzawie wojsko było, nie bawili się naszy wieźniami, ale co się nawinęło, to W pień siekli. Trwało to igrzysko więcej niż godzin trzy, bo i na fortele swoje naszych i naszy nieprzyjaciela na piechotę i zasadzki wzajemnym tańcem nawodzili.
Tym czasem P. Hetman, P. Barona Siewka (!), P. Przypkowskiego, P. Ertmana, P. Sołtyka i mnie wyprawił w tył ostrogowi Szehinowemu dla rekognoskowania pewnych miejsc, przydawszy nam pro praesidio chorągiew tatarską jednę. Podjeżdżaliśmy na strzelenie muszkietowe pod ich obóz i dosyć długośmy rekognoskowali, hoste interim insidias metuente in nos invechi non auso. Interim na – szy się tam harcem zabawiali, ażeśmy się nazad do Hetmana wrócili. Po zwróceniu naszym, widząc Hetman, że nieprzyjaciel w pole nie chce od swego ostrożka, wojsku się retirować kazał. Wieszała się jezda nieprzyjacielska trochę nad retiradą naszą, ale skoro się naszy trochę do nich posunęli, to oni w nogę (!), aż tandem i wieszać się przestali. Padło trupa potrosze, ale i więźniów 15 wzięto. Z naszych dwóch towarzyszów ubito, rannych i postrzelanych kilka, miedzy nimi Jego Mość Pan Kamieniecki i Pan Wojewodzic Ruski, przez zbroję Obadwaj leviter za zmożeniem się kule saucii. Pan Podkomorzy Podolski Kalinowski w nogę szkodliwie postrzelon, że i dotąd się liże. I tak ten przeszły rok skończył się oto szczęśliwie za łaską Bożą."
![]() |
Zasadzka. |
Jeszcze jeden ciekawy fragment jak to guzy życie ratowały:
"Gdy już spekulator nasz z drzewa dał znać, że p. kamienieckiego wszyscy Moskwa pominęli, z tyłu odkreły się chorągwie trzy na nieprzyjaciela, ale że je przewodnik nawiódł źle na dwie barzo głębokie przeprawy i parowy, omijać je daleko musieli i w oczy się potkawszy Moskwę aż w szańce na nich jadąc wegnali, tam postrzelono w nogę nad kostką na wylot p. podkomorzego podolskiego [Marcina Kalinowskiego], p. kamienieckiego [Aleksander Piaseczyński] w trzeci guz na piersiach, ale kula z boku przypadszy wiozła się po blachu przednim i tylko ramię stłukszy została"