wtorek, 19 listopada 2013

die 8 novembris 1632 - Władysław Zygmunt Waza elektem na tron Rzeczypospolitej

Portret królewicza Władysława Zygmunta

die 8 novembris 1632 głosowano nad wyborem elekta do korony Rzeczypospolitej
"Dziwna rzecz, w ciągu jednej godziny dokonała się elekcja. Nasze województwo zasiadło we wspaniałym namiocie. Powstawszy, wszyscy jednomyślnie (co niesłychane), bez wyjątku, obraliśmy Władysława." Po tej elekcji wszyscy wrócili do koła. Tam składano oświadczenia.
Książę Radziwiłł ogłaszając elekcję województwa wileńskiego dodał: "Oświadczam się za Władysławem jako królem polskim życząc mu, aby długo żył, był szczęśliwy jak Władysław Jagiełło, wsławiony triumfami jak Bolesław Krzywousty, pobożny jak Kazimierz, kochany przez swych poddanych jak Zygmunt I, hojny w rozdawaniu praw i wolności jak Zygmunt August"

Gdy w dniu 13 listopada posłowie króla zaprzysięgli w kole Artykuły Henrykowskie i Pacta Conventa, a odbyło się to na dywanie z rozkazu prymasa rozciągniętym pośrodku koła, bo posłowie króla skarżyli się na błoto po deszczu. Po tym prymas nominował króla, a marszałek oznajmił wszystkim o elekcji króla: "Ponieważ arcybiskup gnieźnieński jako prymas i pierwszy książę Królestwa nominował Najjaśniejszego Władysława Zygmunta, teraźniejszego króla Szwecji i królewicza polskiego, królem i panem naszego Królestwa, przeto  i ja z urzędu swego dla całej Rzeczypospolitej ogłaszam go królem i panem, co tedy niech będzie szczęśliwe i błogosławione. Niech żyje Władysław Zygmunt". Dalej relacjonuje A.S Radziwiłł: "Vivat, vivat, vivat! Na te głosy  zatrąbili trębacze na trzech pagórkach na odległość rzutu kamieniem rozstawieni i dali znak zbrojnym stojącym na wałach miejskich, by zaczęli strzelać z dział i muszkietów. Kanonada ta trwała trzy godziny. [...] Kiedy zbliżaliśmy się do miasta, z podziwem słuchaliśmy palby muszkietów, a liczono do 18 000 piechoty. Zdało się, że rozbrzmiewają i grzmią ziemia i niebo"
W parę dni potem A. S. Radziwiłł znów był świadkiem strzelania i popisu wojska: "Kiedy potem odwiedziłem nuncjusza, aby go pożegnać, ten na wieść o wyjeździe króla wsiadł do mojej karety i udał się ze mną w pole. Było tam kilkuset kopijników na najpiękniejszych koniach i we wspaniałych zbrojach, strojnych w lamparcie i tygrysie skóry. Piechoty służałej do 18 000; wszyscy przed królem sprawnie ognia dawali i, jak mówią, musztrowali się."
"ognia dawali i, jak mówią, musztrowali się"
portret królewicza Władysława pochodzi ze zbiorów Muzeum xx. Czartoryskich w Krakowie

3 komentarze:

  1. To ciekawe - piechoty służałej jakoby 18 000, ale jak było potrzeba maszerować pod Smoleńsk to problem na problemie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To raczej zawyżona liczba, akcja werbunkowa dopiero się zaczynała. W tym czasie pod Smoleńska zostały wysłane dwie roty (kompanie) dragonów po 150 ludzi. Ich dowódcy jeszcze musieli zaciągnąć po kilkudziesięciu żołnierzy. W tym samym opisie sejmu elekcyjnego mowa jest o 60 000 żołnierzy na polu elekcyjnym, jakby od razu ruszyli z Księciem Radziwiłłem to by chyba Władysław nie musiał się trudzić :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapewne zawyżona o jedno zero ;) chyba że liczono tu wojska magnackie, które były obecne w czasie elekcji, ale na wojenkę nie pomaszerowały.
    Z dragonami to akurat nie jest tak prosto, bo nawet nie wiemy ilu ich miało być - Na czele dwóch kornetów (kompanii) stanęli kapitanowie Jakub Murray (Mora, Moore, More, Moraj) i Marwitz (Marenitz, Murmic, Marenicz). Ich oddziały liczyły łącznie 250 lub 300 żołnierzy (różnica w źródłach), z tymże mieli oni w marszu zaciągnąć jeszcze 100 dragonów – zakładany etat to zapewne 400 ludzi, po 200 w każdej z kompanii. Popis tych dwóch jednostek w obozie Radziwiłła podaje nam jednak liczbę 291 ludzi, jak widać nie udało się uzupełnić stanów, a i zapewne poniesiono straty marszowe.

    OdpowiedzUsuń